Kiedy drzwi do
pokoju zamknęły się, pomieszczenie zalała całkowita ciemność. Przez ułamek sekundy Shi stał
niezdecydowanie, bojąc się zrobić kolejny ruch, gdyż nieprzenikniony mrok
spowijał wszystko wokół. Krzyknął cicho, gdy został pchnięty na ścianę i
przygnieciony do niej ciałem Keizo.
— Przestań! — Oparł
dłonie na jego piersi, próbując go odepchnąć. Ręce Keizo po omacku sunęły po
jego koszuli, by z pomrukiem złości złapać ją i rozerwać. Materiał i guziki
puściły z cichym trzaskiem. — Keizo, to nie jest zabawne! — jęknął gdy usta
mężczyzny odnalazły jego szyję, a ostre zęby zacisnęły się na delikatniej
skórze.
— Nikt nie mówił o
zabawie. — Przesunął palcami po jego torsie, mocno przyszczypując brodawki i
skręcając je lekko.
— Nie chcę w ten
sposób! — Ponownie usiłował się uwolnić. Do tej pory nie używał siły, jednak
złość powoli zaczęła przejmować nad nim kontrolę.
— Nie chcesz? Czy
nie chcesz ze mną?! — warknął Ueda,
rozpinając gwałtownie pasek jego spodni.
Zamarł na moment,
usiłując przetrawić pytanie.
— Ty myślisz…
Cholera! Myślisz, że chciałem iść do łóżka z Jiro?! — Odepchnął go silnie, na
chwilę uwalniając się z jego uścisku.
— A nie?!
Wyglądaliście na bardzo zaprzyjaźnionych, gdybym nie przyszedł w porę… — Na
powrót przycisnął go do ściany, zsuwając podartą koszulę z jego ramion.
— Gówno prawda, Yano
to przeszłość! — Wywinął się i przeszedł kilka kroków, wyciągając przed siebie
ręce, aby na coś nie wpaść.
— Przeszłość… — Zaśmiał
się głos za nim. — I nic cię już nie obchodzi, mam rację?
— Oczywiście, jego
czas minął, nie po to od niego odszedłem, aby teraz wracać. — Uderzył nogą w
jakąś szafkę i syknął cicho. — Kurwa, mógłbyś włączyć światło.
— A kiedy minie mój
czas? — Ueda najwyraźniej znał pomieszczenie na pamięć, albo widział jak kot,
gdyż bez większych problemów znalazł się za plecami chłopaka i przycisnął jego
biodra do swoich. Shirenai wzdrygnął się, czując napierającą na jego pośladki
erekcję kochanka. — Myślisz, że ode mnie uwolnisz się równie łatwo jak od
niego? — Zaśmiał się zimno, gryząc go w ramię. Jego dłonie sięgnęły do rozporka
Ichiro, próbując go rozpiąć.
— O czym ty mówisz —
sapnął, łapiąc go za nadgarstki i na powrót się uwalniając. — Słyszysz sam
siebie? Nawijasz jakbyś był… — Zawahał się chwilę, otwierając oczy w zdumieniu.
— Zazdrosny…
— Nie jestem
zazdrosny! — Jakaś szklana rzecz rozprysnęła się na ścianie, przyprawiając
Shirenai o szybsze bicie serca. Wkurzony Keizo naprawdę nie był osobą, z którą
chciał w tej chwili przebywać w jednym pomieszczeniu. Ciemność dodatkowo
potęgowała uczucie strachu.
— Nie jesteś?! —
wrzasnął lekko spanikowany. — To po cholerę ta cała szopka?!
— Nikt nie będzie
dotykał mojej własności bez mojego pozwolenia! — Na powrót znalazł się przy nim
i popchnął go mocno. Musiał wiedzieć, w którym miejscu pokoju się znajdują,
gdyż Shi upadł prosto na miękkie posłanie. Chciał się zerwać, lecz został
przygnieciony ciężkim ciałem yakuzy.
— Nie jestem twoją
własnością… — wyrzęził z twarzą wbitą w pachnącą drzewem sandałowym i cedrem
pościel.
— Jesteś — mruknął,
przesuwając się wyżej i odgarniając mu włosy z karku.
— Mylisz się! — Usiłował
się podnieść i zepchnąć go z siebie.
— Mam ci to
wytatuować na tyłku? Uwierz, że to zrobię, jeżeli mnie do tego zmusisz. — Przesunął
paznokciami po jego plecach. Shi syknął głośno i wygiął się, chcąc uciec przed
bolesnym dotykiem.
— To boli, dupku —
zawył, wierzgając nogami. Zebrał wszystkie siły i zepchnął mężczyznę z siebie. —
Chcesz się bawić ostro? — wrzasnął mu do ucha, wbijając kolano w jego brzuch. —
To się pobawimy, ale na moich warunkach! — Szarpnął za koszulę mężczyzny,
wyciągając ją ze spodni. Był zły, wściekłość wręcz go rozsadzała. Jak śmiał
oskarżyć go o coś takiego! Przesunął dłonią po gorącej skórze kochanka i
podniecenie wywołane całą tą napiętą sytuacją aż nim wstrząsnęło. Słyszał
świszczący oddech Uedy i czuł go na policzku, pachnącego whisky i kawą.
Zadrżał, pochylając się nad nim. — Jesteś chory, wyżywasz się na mnie za własne
niepowodzenia — warknął, mocniej przyciskając go do łóżka. Przyłożył usta do
jego szyi i poczuł przyspieszony puls… Tatuaż, naznaczenie… Kurwa! Zassał mocno
miękką skórę, czując wręcz jak pod naporem jego warg tworzy się rozległa
malinka. — Myślisz, że straciłeś coś, bo śmiałem oglądać zdjęcia dzieciaka w
czerwonych rajtkach? — Zaśmiał się ochryple, słysząc wydobywające się z ust
Keizo przekleństwo. — Lecz się, gangsterze… Każdy z nas był kiedyś dzieckiem i
nie umniejsza to w niczym tego, kim jesteśmy teraz. — Gwałtownie wsunął dłoń w
jego spodnie, nie kłopocząc się ich rozpinaniem. Zacisnął dłoń na pulsującej
męskości i przycisnął kolanem jego jądra, nie sprawiając mu jednak bólu. — Ale
nie ty, prawda? Ciebie to nie…
— Zamkniesz się w
końcu? — Keizo pchnął mocniej biodrami, gdy palce Shi przebiegły po jego penisie.
— Przyprowadziłem cię tu, żeby się pieprzyć, a nie wysłuchiwać porad pseudo
psychologa! — Chwycił go za kark, przyciągając go do siebie.
— Tym dla ciebie
jestem? Dupą do pieprzenia? To nie ja zdeptałem dziś twoje ego — wydyszał mu w
usta, nie pozwalając się pocałować.
— Mówiłem, żebyś się
zamknął. — Wzmocnił uścisk, lecz Shi poderwał głowę i usiłując przebić się
przez ciemność, wpatrywał się w leżący pod nim zarys mężczyzny.
— Odpowiedz! Jestem
ci potrzebny tylko do seksu?!
— Kurwa! Zamknij
się, zamknij! — Usiadł, zwalając z siebie Ichiro i więżąc tym samym jego dłoń w
swych spodniach.
— Dlaczego nie
chcesz mi odpowiedzieć?! — Ich krzyki niosły się po całym pokoju. Shirenai tym
razem wylądował na plecach z ręką zakleszczoną pomiędzy ich spoconymi ciałami.
— Mam ci
przypomnieć? — Keizo wysyczał mu do ucha głosem przepełnionym złością i czymś
jeszcze…
— O czym? Chcesz
zmienić niewygodny temat? Pamiętaj, kto trzyma twojego fiuta — odparł, mocniej
zaciskając palce.
— Wróciłeś do mnie
bo… jestem dobry w łóżku. — Przygryzł płatek i szarpnął lekko zębami. — A tak
poza tym, to jestem dupkiem i… też dobrym w łóżku. — Przypomniał mu z przekąsem
Ueda. — Masz jeszcze jakieś pytania?
Shirenai wciągnął
gwałtowniej powietrze, przypominając sobie swoje własne słowa, wypowiedziane
kiedyś do Keizo, a dzisiejszego wieczoru powtórzone przy Jiro. Nie sądził, że
to słyszał.
— To nie tak…
— A jak? — Keizo odsunął
się trochę, wypuszczając z uścisku rękę chłopaka i rozpinając mu spodnie, po
czym jednym ruchem ściągnął je razem z bielizną. Przesunął palcami po jego
udzie, pociągając jego nogę na swoje biodro.
— Nie o tym
rozmawialiśmy. — Shirenai jęknął, czując jak jego obnażona męskość ociera się o
spodnie mężczyzny.
— Och. — W
ciemnościach zabrzmiał ironiczny śmiech. — Sądzę, że rozmawiamy dokładnie o tym
samym, tylko w odwrotnym kierunku. A ty nadal nie odpowiedziałeś na moje
pytanie.
— Przecież…
umawialiśmy się, że to tylko seks — mruknął niepewnie Ichiro, czując jak
opuszczają go chęci do walki.
— Więc po cholerę
pytasz, kim dla mnie jesteś? — Keizo uniósł głowę, by pewnie przesunąć językiem
po linii jego szczęki i cofając się, gdy chłopak cały zesztywniał. — O co znowu
chodzi?
— Nie rozumiem… Więc
dlaczego tak się wkurzyłeś o Jiro?... Myślałem, że to wolny związek.
— Kurwa! — Ueda odsunął
się od niego i położył na plecach, dłonie wkładając pod głowę. — Zasada jest
prosta, jesteś ze mną, nie bzykasz się z nikim innym.
— Dlaczego tylko ja
mam się do niej stosować? — mruknął zirytowany Ichiro, czując dziwną pustkę,
gdy ciepłe ciało yakuzy zniknęło. W ciszę, która zapadła wdarł się odgłos
muzyki dochodzący z dołu. Shirenai westchnął, czując jak coś zaczyna go dławić,
przełknął gwałtownie ślinę. Miał wrażenie, jakby to wszystko zaszło za daleko…
jakby na wyciągnięcie ręki miał coś ważnego, co bezustannie prześlizgiwało mu
się przez palce. Nie mógł jednak tego złapać… a może się bał?
— Nie spałem z
nikim.
— Słucham? — Uniósł
głowę i spojrzał w kierunku Uedy.
— Nie każ mi tego
powtarzać — warknął.
— Nie…
— Odkąd wróciliśmy,
dzielę czas pomiędzy pracę a ciebie. Niby kiedy? — Shirenai bardziej poczuł,
niż zobaczył, że mężczyzna wzrusza ramionami. — Nie jestem cholernym cyborgiem —
dodał ostrzejszym tonem, jakby chciał sobie zrekompensować chwile słabości.
— Rozumiem.
— Masz zamiar tak
przeleżeć do rana?
— W sumie… mógłbym
wejść pod kołdrę — parsknął, czując jak jego nagie ciało robi się coraz
chłodniejsze.
— Weź mnie nie
wkurwiaj!
— Och… masz inną
propozycję? — Teraz w głosie Ichiro można było wyczuć wyraźne nutki śmiechu.
— Nawet kilka —
mruknął, schodząc z łóżka. Po chwili słychać było szelest zdejmowanych w
szybkim tempie ubrań, a posłanie ponownie ugięło się pod jego ciężarem.
— Działaj, tygrysie.
— Zachichotał czując ponownie jak przygniata go do pościeli.
— Nie przeginaj —
Keizo odnalazł jego usta i przesunął po nich językiem, czując jak rozchylają
się zachęcająco. Ciche mruczenie wydarło się z gardła Shirenai, gdy udo
mężczyzny otarło się o jego budzącą się na powrót męskość. Przesunął palcami po
jego plecach, czując prężące się pod skórą mięśnie. Złość, która odeszła, pozostawiła po sobie
chaos i dążenie do czegoś konkretniejszego, mocniejszego, mniej delikatnego.
Uniósł ręce i wplótł palce we włosy Uedy, zacisnął pięści i pocałował go
gwałtownie.
— I kto tu jest
zwierzakiem? — Keizo odwrócił się, pociągając kochanka na siebie. Pogładził
jego plecy i zacisnął palce na pośladkach, masując je i rozszerzając lekko.
— Dziś nie mam
ochoty na gierki. — Ichiro odsunął się i usiadł mu na udach, unosząc nieco
biodra i ocierając o siebie dwa mocno pobudzone członki. Złapał je w rękę i potarł,
rozprowadzając po nich śluz. Ciemność pobudzała jego wyobraźnię. Oczyma duszy
widział rozszerzające się w podnieceniu oczy kochanka, słyszał jego
przyspieszony oddech i ciche jęknięcie, gdy potarł kciukiem wrażliwe miejsce
przy nasadzie główki. Lekko wbił paznokieć w otworek na jego czubku i
uśmiechnął się, słysząc syknięcie wydobywające się z ust mężczyzny.
— Bez gierek. —
Keizo usiadł i objął jego plecy, przyciągając go bliżej i na powrót zatapiając
się w jego ustach. Pocałunek był brutalny i żaden z nich nie pozwolił sobie na
ustępstwa, przejmowali inicjatywę na zmianę, jakby każdy z nich chciał pokazać,
kto tutaj rządzi. Ich języki walczyły ze sobą, wzbudzając w ciałach dreszcze
emocji i podniecenia. Rozdzielili się na
chwilę tylko po to, by Shirenai mógł poczuć palce Uedy gładzące jego policzek i
powoli zmierzające w kierunku ust. Odwrócił twarz, wciągając opuszki do ust i
zasysając je lekko. Pochłaniał je i wypuczał w sugestywnym rytmie, jednocześnie
ocierając się kroczem o coraz bardziej wilgotny i śliski członek kochanka.
— Mógłbym cię
pieprzyć całą noc.
— Więc na co
czekasz? — Wypuścił wilgotne palce jedynie, aby powrócić do ust kochanka. Czuł
jak śliska od śliny dłoń od razu wędruje pomiędzy jego pośladki i gładzi
wrażliwe na dotyk wejście. Mocniej wpił się w jego usta, gdy jeden z palców
wsunął się w niego, rozciągając go i przyprawiając o dyskomfort.
— Rozluźnij się. —
Keizo cofnął dłoń i zebrał śluz otaczający ich członki. Po chwili wnętrze Shi
na powrót zostało rozciągnięte i poddane delikatnemu, acz stanowczemu masażowi.
— Zamieńmy się
miejscami, to pogadamy — jęknął, czując jak wślizguje się w niego trzeci palec.
— Ktoś coś mówił o
moim zdeptanym w dniu dzisiejszym ego… sądzisz, że to by pomogło? — Zaśmiał się
wrednie.
— Czyli na
przyszłość…
— Za dużo myślisz —
uciął, zrzucając go z kolan i odwracając do siebie tyłem. Podciągnął jego
biodra do góry i rozszerzył pośladki, jeszcze raz przesuwając palcami po jego
wejściu, jakby chciał w ciemności sprawdzić czy został wystarczająco
przygotowany. — Obiecałem, że dziś w nocy będę cię pieprzyć… yakuza zawsze
dotrzymuje obietnic — sapnął, wchodząc w niego do połowy i zatrzymując się,
kiedy Shi jęknął głośno. Namacał jego rękę i przyciągnął ją do jego własnego
podbrzusza, zamykając palce na członku. — Pobaw się dla mnie niegrzecznie. — Skutecznie
odwrócił jego uwagę od bólu. Po chwili słychać było ciche jęki Ichiro, który
miarowo przesuwał dłonią po swojej męskości. Chwycił go za biodra i pchnął
głębiej, wchodząc do końca. Przez moment delektował się ciasnym wnętrzem
kochanka, które otuliło go szczelnie, zaciskając się wokół twardego penisa.
Zaczął się poruszać, gwałtownie i szybko, prawie wyciągając go na zewnątrz, by
znowu pchnąć i zagłębić się po same jądra. Pokój zalała fala dźwięków, głośne
westchnienia mieszały się z jękami i cichymi okrzykami satysfakcji, gdy
bezbłędnie trafiał w najczulsze miejsce Shirenai. Po kilku minutach złapał go
pod pachy i podniósł do góry, popychając lekko w kierunku ściany. Ichiro
gwałtownie wciągnął powietrze, gdy jego rozgrzany tors zetknął się z zimną
powierzchnią.
Czuł jak kochanek
przyspiesza ruchy, penetrując go głęboko i z coraz większym zapamiętaniem. Jego
własna ręka w coraz dzikszym tempie pieściła męskość, która stała się już
wulkanem, tuż przez wybuchem erupcji. Krzyknął głośno, gdy palce Uedy zacisnęły
się mocno na wrażliwych sutkach, wyprężył się, odrzucając głowę do tyłu i po
omacku szukając ust kochanka. Ich gorące ciała spływały potem, pokój pachniał
cedrem, drzewem sandałowym i seksem. Jeszcze kilka ruchów, jeszcze kilka
pociągnięć dłonią i poczuł jak jego ciało sztywnieje, by za chwilę wybuchnąć,
opryskując gorącym strumieniem nasienia. Jęknął rozdzierająco prosto w usta
Keizo i zatrzymał się, chcąc złapać oddech po przeżytym orgazmie.
Ueda przesunął
językiem po jego szyi, czując jak mięśnie chłopaka zaciskają się na nim w
spazmatycznych, niekontrolowanych ruchach. Wbił mocniej palce w jego biodra i
nie pozwolił mu się ruszyć, samemu nabijając go na siebie i nadal stymulując
pobudzoną do granic możliwości prostatę. Uderzał celnie i mocno, wyrywając
niemal błagalne okrzyki z gardła Shirenai. Sam się w tym zatracił, odsunął od
siebie realny świat, zatopił się w doznawanej przyjemności i w końcu z imieniem
kochanka na ustach wybuchnął w jego wnętrze, wypełniając go swoim ogromem
rozkoszy. Wolno osunęli się na łóżko, znacząc po drodze ślad po niedawno
przeżytej namiętności.
Shi leżał na
brzuchu, oddychając ciężko i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w ciemność.
Czuł jak nasienie kochanka powoli opuszcza jego wnętrze, znacząc śliski i lepki
ślad na jądrach, jednak nie miał sił, aby się poruszyć i spróbować odnaleźć
łazienkę.
Keizo z jedną nogą
nadal oplatającą udo Ichiro, leżał na boku, spod wpół przymkniętych powiek
obserwując zarys jego ciała. Czuł się rozluźniony i usatysfakcjonowany. Gdyby
teraz do pokoju wpadła triada, pewnie nie kiwnąłby palcem… może jedynie
poprosiłby, aby przyszli później, bo nawet na wrzaski nie miał siły.
— No… więc jak
mówiłem, nie wkurzaj mnie, bo kara będzie dotkliwa — wychrypiał, po czym
odchrząknął lekko.
— Och, spadaj. — Shi
przeturlał się w jego kierunku i trzepnął go otwartą dłonią, bezbłędnie
trafiając w pośladek. — A następnym razem…
— Zapomnij!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz