piątek, 14 września 2012

Czerwony Płomień - XXXI


Kiedy drzwi do pokoju zamknęły się, pomieszczenie zalała całkowita ciemność.  Przez ułamek sekundy Shi stał niezdecydowanie, bojąc się zrobić kolejny ruch, gdyż nieprzenikniony mrok spowijał wszystko wokół. Krzyknął cicho, gdy został pchnięty na ścianę i przygnieciony do niej ciałem Keizo.

— Przestań! — Oparł dłonie na jego piersi, próbując go odepchnąć. Ręce Keizo po omacku sunęły po jego koszuli, by z pomrukiem złości złapać ją i rozerwać. Materiał i guziki puściły z cichym trzaskiem. — Keizo, to nie jest zabawne! — jęknął gdy usta mężczyzny odnalazły jego szyję, a ostre zęby zacisnęły się na delikatniej skórze.

— Nikt nie mówił o zabawie. — Przesunął palcami po jego torsie, mocno przyszczypując brodawki i skręcając je lekko.

— Nie chcę w ten sposób! — Ponownie usiłował się uwolnić. Do tej pory nie używał siły, jednak złość powoli zaczęła przejmować nad nim kontrolę.


— Nie chcesz? Czy nie chcesz ze mną?! — warknął Ueda, rozpinając gwałtownie pasek jego spodni.

Zamarł na moment, usiłując przetrawić pytanie.

— Ty myślisz… Cholera! Myślisz, że chciałem iść do łóżka z Jiro?! — Odepchnął go silnie, na chwilę uwalniając się z jego uścisku.

— A nie?! Wyglądaliście na bardzo zaprzyjaźnionych, gdybym nie przyszedł w porę… — Na powrót przycisnął go do ściany, zsuwając podartą koszulę z jego ramion.

— Gówno prawda, Yano to przeszłość! — Wywinął się i przeszedł kilka kroków, wyciągając przed siebie ręce, aby na coś nie wpaść.

— Przeszłość… — Zaśmiał się głos za nim. — I nic cię już nie obchodzi, mam rację?

— Oczywiście, jego czas minął, nie po to od niego odszedłem, aby teraz wracać. — Uderzył nogą w jakąś szafkę i syknął cicho. — Kurwa, mógłbyś włączyć światło.

— A kiedy minie mój czas? — Ueda najwyraźniej znał pomieszczenie na pamięć, albo widział jak kot, gdyż bez większych problemów znalazł się za plecami chłopaka i przycisnął jego biodra do swoich. Shirenai wzdrygnął się, czując napierającą na jego pośladki erekcję kochanka. — Myślisz, że ode mnie uwolnisz się równie łatwo jak od niego? — Zaśmiał się zimno, gryząc go w ramię. Jego dłonie sięgnęły do rozporka Ichiro, próbując go rozpiąć.

— O czym ty mówisz — sapnął, łapiąc go za nadgarstki i na powrót się uwalniając. — Słyszysz sam siebie? Nawijasz jakbyś był… — Zawahał się chwilę, otwierając oczy w zdumieniu. — Zazdrosny…

— Nie jestem zazdrosny! — Jakaś szklana rzecz rozprysnęła się na ścianie, przyprawiając Shirenai o szybsze bicie serca. Wkurzony Keizo naprawdę nie był osobą, z którą chciał w tej chwili przebywać w jednym pomieszczeniu. Ciemność dodatkowo potęgowała uczucie strachu.

— Nie jesteś?! — wrzasnął lekko spanikowany. — To po cholerę ta cała szopka?!

— Nikt nie będzie dotykał mojej własności bez mojego pozwolenia! — Na powrót znalazł się przy nim i popchnął go mocno. Musiał wiedzieć, w którym miejscu pokoju się znajdują, gdyż Shi upadł prosto na miękkie posłanie. Chciał się zerwać, lecz został przygnieciony ciężkim ciałem yakuzy.

— Nie jestem twoją własnością… — wyrzęził z twarzą wbitą w pachnącą drzewem sandałowym i cedrem pościel.

— Jesteś — mruknął, przesuwając się wyżej i odgarniając mu włosy z karku.

— Mylisz się! — Usiłował się podnieść i zepchnąć go z siebie.

— Mam ci to wytatuować na tyłku? Uwierz, że to zrobię, jeżeli mnie do tego zmusisz. — Przesunął paznokciami po jego plecach. Shi syknął głośno i wygiął się, chcąc uciec przed bolesnym dotykiem.

— To boli, dupku — zawył, wierzgając nogami. Zebrał wszystkie siły i zepchnął mężczyznę z siebie. — Chcesz się bawić ostro? — wrzasnął mu do ucha, wbijając kolano w jego brzuch. — To się pobawimy, ale na moich warunkach! — Szarpnął za koszulę mężczyzny, wyciągając ją ze spodni. Był zły, wściekłość wręcz go rozsadzała. Jak śmiał oskarżyć go o coś takiego! Przesunął dłonią po gorącej skórze kochanka i podniecenie wywołane całą tą napiętą sytuacją aż nim wstrząsnęło. Słyszał świszczący oddech Uedy i czuł go na policzku, pachnącego whisky i kawą. Zadrżał, pochylając się nad nim. — Jesteś chory, wyżywasz się na mnie za własne niepowodzenia — warknął, mocniej przyciskając go do łóżka. Przyłożył usta do jego szyi i poczuł przyspieszony puls… Tatuaż, naznaczenie… Kurwa! Zassał mocno miękką skórę, czując wręcz jak pod naporem jego warg tworzy się rozległa malinka. — Myślisz, że straciłeś coś, bo śmiałem oglądać zdjęcia dzieciaka w czerwonych rajtkach? — Zaśmiał się ochryple, słysząc wydobywające się z ust Keizo przekleństwo. — Lecz się, gangsterze… Każdy z nas był kiedyś dzieckiem i nie umniejsza to w niczym tego, kim jesteśmy teraz. — Gwałtownie wsunął dłoń w jego spodnie, nie kłopocząc się ich rozpinaniem. Zacisnął dłoń na pulsującej męskości i przycisnął kolanem jego jądra, nie sprawiając mu jednak bólu. — Ale nie ty, prawda? Ciebie to nie…

— Zamkniesz się w końcu? — Keizo pchnął mocniej biodrami, gdy palce Shi przebiegły po jego penisie. — Przyprowadziłem cię tu, żeby się pieprzyć, a nie wysłuchiwać porad pseudo psychologa! — Chwycił go za kark, przyciągając go do siebie.

— Tym dla ciebie jestem? Dupą do pieprzenia? To nie ja zdeptałem dziś twoje ego — wydyszał mu w usta, nie pozwalając się pocałować.

— Mówiłem, żebyś się zamknął. — Wzmocnił uścisk, lecz Shi poderwał głowę i usiłując przebić się przez ciemność, wpatrywał się w leżący pod nim zarys mężczyzny.

— Odpowiedz! Jestem ci potrzebny tylko do seksu?!

— Kurwa! Zamknij się, zamknij! — Usiadł, zwalając z siebie Ichiro i więżąc tym samym jego dłoń w swych spodniach.

— Dlaczego nie chcesz mi odpowiedzieć?! — Ich krzyki niosły się po całym pokoju. Shirenai tym razem wylądował na plecach z ręką zakleszczoną pomiędzy ich spoconymi ciałami.

— Mam ci przypomnieć? — Keizo wysyczał mu do ucha głosem przepełnionym złością i czymś jeszcze…

— O czym? Chcesz zmienić niewygodny temat? Pamiętaj, kto trzyma twojego fiuta — odparł, mocniej zaciskając palce.

— Wróciłeś do mnie bo… jestem dobry w łóżku. — Przygryzł płatek i szarpnął lekko zębami. — A tak poza tym, to jestem dupkiem i… też dobrym w łóżku. — Przypomniał mu z przekąsem Ueda. — Masz jeszcze jakieś pytania?

Shirenai wciągnął gwałtowniej powietrze, przypominając sobie swoje własne słowa, wypowiedziane kiedyś do Keizo, a dzisiejszego wieczoru powtórzone przy Jiro. Nie sądził, że to słyszał.

— To nie tak…

— A jak? — Keizo odsunął się trochę, wypuszczając z uścisku rękę chłopaka i rozpinając mu spodnie, po czym jednym ruchem ściągnął je razem z bielizną. Przesunął palcami po jego udzie, pociągając jego nogę na swoje biodro.

— Nie o tym rozmawialiśmy. — Shirenai jęknął, czując jak jego obnażona męskość ociera się o spodnie mężczyzny.

— Och. — W ciemnościach zabrzmiał ironiczny śmiech. — Sądzę, że rozmawiamy dokładnie o tym samym, tylko w odwrotnym kierunku. A ty nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

— Przecież… umawialiśmy się, że to tylko seks — mruknął niepewnie Ichiro, czując jak opuszczają go chęci do walki.

— Więc po cholerę pytasz, kim dla mnie jesteś? — Keizo uniósł głowę, by pewnie przesunąć językiem po linii jego szczęki i cofając się, gdy chłopak cały zesztywniał. — O co znowu chodzi?

— Nie rozumiem… Więc dlaczego tak się wkurzyłeś o Jiro?... Myślałem, że to wolny związek.

— Kurwa! — Ueda odsunął się od niego i położył na plecach, dłonie wkładając pod głowę. — Zasada jest prosta, jesteś ze mną, nie bzykasz się z nikim innym.

— Dlaczego tylko ja mam się do niej stosować? — mruknął zirytowany Ichiro, czując dziwną pustkę, gdy ciepłe ciało yakuzy zniknęło. W ciszę, która zapadła wdarł się odgłos muzyki dochodzący z dołu. Shirenai westchnął, czując jak coś zaczyna go dławić, przełknął gwałtownie ślinę. Miał wrażenie, jakby to wszystko zaszło za daleko… jakby na wyciągnięcie ręki miał coś ważnego, co bezustannie prześlizgiwało mu się przez palce. Nie mógł jednak tego złapać… a może się bał?

— Nie spałem z nikim.

— Słucham? — Uniósł głowę i spojrzał w kierunku Uedy.

— Nie każ mi tego powtarzać — warknął.

— Nie…

— Odkąd wróciliśmy, dzielę czas pomiędzy pracę a ciebie. Niby kiedy? — Shirenai bardziej poczuł, niż zobaczył, że mężczyzna wzrusza ramionami. — Nie jestem cholernym cyborgiem — dodał ostrzejszym tonem, jakby chciał sobie zrekompensować chwile słabości.

— Rozumiem.

— Masz zamiar tak przeleżeć do rana?

— W sumie… mógłbym wejść pod kołdrę — parsknął, czując jak jego nagie ciało robi się coraz chłodniejsze.

— Weź mnie nie wkurwiaj!

— Och… masz inną propozycję? — Teraz w głosie Ichiro można było wyczuć wyraźne nutki śmiechu.

— Nawet kilka — mruknął, schodząc z łóżka. Po chwili słychać było szelest zdejmowanych w szybkim tempie ubrań, a posłanie ponownie ugięło się pod jego ciężarem.

— Działaj, tygrysie. — Zachichotał czując ponownie jak przygniata go do pościeli.

— Nie przeginaj — Keizo odnalazł jego usta i przesunął po nich językiem, czując jak rozchylają się zachęcająco. Ciche mruczenie wydarło się z gardła Shirenai, gdy udo mężczyzny otarło się o jego budzącą się na powrót męskość. Przesunął palcami po jego plecach, czując prężące się pod skórą mięśnie.  Złość, która odeszła, pozostawiła po sobie chaos i dążenie do czegoś konkretniejszego, mocniejszego, mniej delikatnego. Uniósł ręce i wplótł palce we włosy Uedy, zacisnął pięści i pocałował go gwałtownie.

— I kto tu jest zwierzakiem? — Keizo odwrócił się, pociągając kochanka na siebie. Pogładził jego plecy i zacisnął palce na pośladkach, masując je i rozszerzając lekko.

— Dziś nie mam ochoty na gierki. — Ichiro odsunął się i usiadł mu na udach, unosząc nieco biodra i ocierając o siebie dwa mocno pobudzone członki. Złapał je w rękę i potarł, rozprowadzając po nich śluz. Ciemność pobudzała jego wyobraźnię. Oczyma duszy widział rozszerzające się w podnieceniu oczy kochanka, słyszał jego przyspieszony oddech i ciche jęknięcie, gdy potarł kciukiem wrażliwe miejsce przy nasadzie główki. Lekko wbił paznokieć w otworek na jego czubku i uśmiechnął się, słysząc syknięcie wydobywające się z ust mężczyzny.

— Bez gierek. — Keizo usiadł i objął jego plecy, przyciągając go bliżej i na powrót zatapiając się w jego ustach. Pocałunek był brutalny i żaden z nich nie pozwolił sobie na ustępstwa, przejmowali inicjatywę na zmianę, jakby każdy z nich chciał pokazać, kto tutaj rządzi. Ich języki walczyły ze sobą, wzbudzając w ciałach dreszcze emocji i podniecenia.  Rozdzielili się na chwilę tylko po to, by Shirenai mógł poczuć palce Uedy gładzące jego policzek i powoli zmierzające w kierunku ust. Odwrócił twarz, wciągając opuszki do ust i zasysając je lekko. Pochłaniał je i wypuczał w sugestywnym rytmie, jednocześnie ocierając się kroczem o coraz bardziej wilgotny i śliski członek kochanka.

— Mógłbym cię pieprzyć całą noc.

— Więc na co czekasz? — Wypuścił wilgotne palce jedynie, aby powrócić do ust kochanka. Czuł jak śliska od śliny dłoń od razu wędruje pomiędzy jego pośladki i gładzi wrażliwe na dotyk wejście. Mocniej wpił się w jego usta, gdy jeden z palców wsunął się w niego, rozciągając go i przyprawiając o dyskomfort.

— Rozluźnij się. — Keizo cofnął dłoń i zebrał śluz otaczający ich członki. Po chwili wnętrze Shi na powrót zostało rozciągnięte i poddane delikatnemu, acz stanowczemu masażowi.

— Zamieńmy się miejscami, to pogadamy — jęknął, czując jak wślizguje się w niego trzeci palec.

— Ktoś coś mówił o moim zdeptanym w dniu dzisiejszym ego… sądzisz, że to by pomogło? — Zaśmiał się wrednie.

— Czyli na przyszłość…

— Za dużo myślisz — uciął, zrzucając go z kolan i odwracając do siebie tyłem. Podciągnął jego biodra do góry i rozszerzył pośladki, jeszcze raz przesuwając palcami po jego wejściu, jakby chciał w ciemności sprawdzić czy został wystarczająco przygotowany. — Obiecałem, że dziś w nocy będę cię pieprzyć… yakuza zawsze dotrzymuje obietnic — sapnął, wchodząc w niego do połowy i zatrzymując się, kiedy Shi jęknął głośno. Namacał jego rękę i przyciągnął ją do jego własnego podbrzusza, zamykając palce na członku. — Pobaw się dla mnie niegrzecznie. — Skutecznie odwrócił jego uwagę od bólu. Po chwili słychać było ciche jęki Ichiro, który miarowo przesuwał dłonią po swojej męskości. Chwycił go za biodra i pchnął głębiej, wchodząc do końca. Przez moment delektował się ciasnym wnętrzem kochanka, które otuliło go szczelnie, zaciskając się wokół twardego penisa. Zaczął się poruszać, gwałtownie i szybko, prawie wyciągając go na zewnątrz, by znowu pchnąć i zagłębić się po same jądra. Pokój zalała fala dźwięków, głośne westchnienia mieszały się z jękami i cichymi okrzykami satysfakcji, gdy bezbłędnie trafiał w najczulsze miejsce Shirenai. Po kilku minutach złapał go pod pachy i podniósł do góry, popychając lekko w kierunku ściany. Ichiro gwałtownie wciągnął powietrze, gdy jego rozgrzany tors zetknął się z zimną powierzchnią.

Czuł jak kochanek przyspiesza ruchy, penetrując go głęboko i z coraz większym zapamiętaniem. Jego własna ręka w coraz dzikszym tempie pieściła męskość, która stała się już wulkanem, tuż przez wybuchem erupcji. Krzyknął głośno, gdy palce Uedy zacisnęły się mocno na wrażliwych sutkach, wyprężył się, odrzucając głowę do tyłu i po omacku szukając ust kochanka. Ich gorące ciała spływały potem, pokój pachniał cedrem, drzewem sandałowym i seksem. Jeszcze kilka ruchów, jeszcze kilka pociągnięć dłonią i poczuł jak jego ciało sztywnieje, by za chwilę wybuchnąć, opryskując gorącym strumieniem nasienia. Jęknął rozdzierająco prosto w usta Keizo i zatrzymał się, chcąc złapać oddech po przeżytym orgazmie.

Ueda przesunął językiem po jego szyi, czując jak mięśnie chłopaka zaciskają się na nim w spazmatycznych, niekontrolowanych ruchach. Wbił mocniej palce w jego biodra i nie pozwolił mu się ruszyć, samemu nabijając go na siebie i nadal stymulując pobudzoną do granic możliwości prostatę. Uderzał celnie i mocno, wyrywając niemal błagalne okrzyki z gardła Shirenai. Sam się w tym zatracił, odsunął od siebie realny świat, zatopił się w doznawanej przyjemności i w końcu z imieniem kochanka na ustach wybuchnął w jego wnętrze, wypełniając go swoim ogromem rozkoszy. Wolno osunęli się na łóżko, znacząc po drodze ślad po niedawno przeżytej namiętności.

Shi leżał na brzuchu, oddychając ciężko i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w ciemność. Czuł jak nasienie kochanka powoli opuszcza jego wnętrze, znacząc śliski i lepki ślad na jądrach, jednak nie miał sił, aby się poruszyć i spróbować odnaleźć łazienkę.

Keizo z jedną nogą nadal oplatającą udo Ichiro, leżał na boku, spod wpół przymkniętych powiek obserwując zarys jego ciała. Czuł się rozluźniony i usatysfakcjonowany. Gdyby teraz do pokoju wpadła triada, pewnie nie kiwnąłby palcem… może jedynie poprosiłby, aby przyszli później, bo nawet na wrzaski nie miał siły.

— No… więc jak mówiłem, nie wkurzaj mnie, bo kara będzie dotkliwa — wychrypiał, po czym odchrząknął lekko.

— Och, spadaj. — Shi przeturlał się w jego kierunku i trzepnął go otwartą dłonią, bezbłędnie trafiając w pośladek. — A następnym razem…

— Zapomnij!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz