piątek, 14 września 2012

Czerwony Płomień - XIX


— Przestań Keizo, to nie jest zabawne. — Shirenai spojrzał wymownie na partnera, który właśnie przywiązywał mu ręce do wezgłowia.

— To ja się mam bawić, nie ty, więc dla mnie jest w porządku. — Keizo zacisnął lekko więzy i usiadł obok, podziwiając swoje dzieło.

— W porządku byłoby, gdybym wiedział, co obiecuję — prychnął lekko zdenerwowany zaistniałą sytuacją chłopak.

— Sęk w tym, że obietnice w ciemno są bardziej interesujące. — Mężczyzna powoli rozpiął zamek jego spodni i zsunął je, odrzucając poza łóżko.

— Jak dla kogo. — Shi zatrząsł się teatralnie. — Zimno mi.

— Nie marudź, to ja tu jestem panem i władcą.

— Wypchaj się.

— Wypchać? Pomyślimy… W odpowiednim momencie. — Puścił oczko i sięgnął po leżący obok szalik. — A teraz… — Pochylił się nad nim, zawiązując mu oczy. — Zapada ciemność…


— Przegiąłeś! — Ichiro rzucił głową, jednak nie na wiele to się zdało. Zaklął cicho, gdy ogarnął go mrok. W tym momencie żałował, że nie dał się natrzeć śniegiem i faktycznie stanąć pod domem w roli bałwana, przynajmniej miałby jasno naświetloną sytuację. — To jest dziwne — mruknął, czując, jak na jego kostki u nóg zakładane są kolejne pęta. Super, leżę związany jak prosię w asyście yakuzy, święta naiwności, zdecydowanie czas zacząć się leczyć. — I co teraz?

— No nie wiem. — Z jego lewej strony zabrzmiał głos Keizo. — Może zaproszę kogoś?

— Spróbuj! — Chciał machnąć nogą, jednak zdołał ją unieść tylko kilka centymetrów. Sznurek, czy cokolwiek innego użytego przez Keizo, trzymało idealnie.

— To może zrobię ci zdjęcia, wyślę do prasy i… poczekam na rezultat?

— Ocipiałeś zupełnie… — Shi jęknął głucho. Naprawdę zaczął się obawiać pomysłów yakuzy, musiał doszczętnie zwariować, skoro zgodził się na tę farsę.

— Obrażanie mnie nie jest w tym momencie najlepszym pomysłem. — Poczuł jak mężczyzna wstaje, a po chwili usłyszał szelest ubrań. Najwyraźniej Keizo postanowił się rozebrać. Zrobiło mu się gorąco, cóż… przynajmniej propozycja zaproszenia kogoś odpadała. Wątpił, aby Ueda wpuścił gości, będąc… nagim. Łóżko ugięło się pod naciskiem jego ciała, kiedy usiadł na nim z powrotem. — Nigdy bym nie przypuszczał, że dorosły mężczyzna związany i bezradny może wyglądać tak uroczo i niewinnie — mruknął, przesuwając palcami po linii jego szczęki.

— Nie jestem słodki — warknął. — Rozwiąż mnie, a udowodnię ci to. Niewinny tym bardziej nie.

— Denerwujesz się?

— W ogóle…

— Zabrzmiało bardzo niepewnie. — Zachichotał i przesunął paznokciami po jego szyi i klatce piersiowej.

— Ciekawe jak ty byś brzmiał, będąc w takiej sytuacji. — Ironia nie za bardzo mu wyszła, gdyż nagle Keizo pochylił się nad nim i dmuchnął lekko prosto w jego ucho, wyrywając z jego piersi zaskoczone westchnienie.

— Nigdy się tego nie dowiesz — szepnął. — W moim fachu bycie barankiem na rzeź zdecydowanie odpada.

— Barankiem?

— Ciesz się, że nie powiedziałem owcą. — Wyczuł, że mężczyzna się uśmiecha.

— Długo masz zamiar się tak bawić?

— Jeszcze nawet nie zacząłem… ale zaraz zaradzimy temu niedopatrzeniu — zamruczał, muskając lekko okolice jego pępka. Shirenai spiął się lekko pod tym dotykiem, jednak dłoń została zabrana. Poczuł jak mężczyzna bardziej przysuwa się do niego, siadając okrakiem na jego udach. Wzdrygnął się, gdy z zaskoczenia na jego tors wylało się coś zimnego.

— Co ty do chole…

— Cii… — Uciszył go, kładąc mu na ustach palec pachnący cytrusami z domieszką piżma. Po chwili uczucie zimna minęło, a jego miejsce zajęły gorące dłonie bruneta. Delikatnie i powoli rozsmarowywał wonny olejek na jego ciele. Nie spiesząc się, wcierał go w jego pierś, ramiona i szyję. Shi odchylił głowę, chcąc uciec od intensywnego zapachu, miał wrażenie, że poza zwykłym aromatem Keizo dolał tam też czegoś pobudzającego zmysły, gdyż niemożliwym było, aby tak szybko zaczęło to na niego działać. Westchnął, gdy Ueda położył się na nim, rozsmarowując płyn za pomocą własnego ciała. Poruszał się zmysłowo, ocierając o niego, podczas gdy jego dłonie gładziły wrażliwe boki kochanka. Ustami sunął po jego policzku, aż dotarł do ucha, przygryzając lekko jego płatek. Chłopak westchnął i szarpnął rękami. Chciał się uwolnić, wziąć udział w tej erotycznej grze, jednak osiągnął jedynie to, iż więzy zacisnęły się mocniej.

— Keizo… rozwiąż mnie — sapnął, na oślep ustami poszukując jego ust.

— Nie — zamruczał prosto do jego ucha i od razu uciekł przed błądzącymi wargami. Zsunął się niżej, zataczając biodrami kręgi. Jego ręce podążyły w ślad za nim, pieszcząc wrażliwe ciało. Paznokciem trącił brodawkę chłopaka, wywołując tym samym cichy jęk więźnia. Uśmiechnął się lekko i potarł ją kciukiem, w tym samym momencie przygryzając drugą. W ustach poczuł smak pomarańczy. Przez chwilę, która Shi wydała się wiekiem, na zmianę pieścił jego sutki, wywołując u niego drżenie całego ciała. W końcu znudził się tym i zjechał niżej.

— Jaka ładna bielizna — mruknął, przyglądając się lekko dopasowanym męskim slipkom, których czerń odcinała się od jasnego ciała. — Specjalnie dla mnie ją założyłeś?

— Chciałbyś — sapnął, czując jak mężczyzna podnosi się, uwalniając go od swego ciężaru. Przez chwilę zastanawiał się, jak ma zamiar się jej pozbyć, skoro jego nogi nadal pozostawały związane, jednak zaraz te myśli uleciały z jego głowy, gdy Ueda powrócił, zanurzając od razu język w jego pępku. — Keizo… — jęknął, wypinając biodra do przodu.

— Spokojnie baranku, nie spieszy nam się… Prawda? — zamruczał radośnie. No cóż, Shi miał co do tego zupełnie odmienne zdanie. Chciał go dotknąć, poczuć pod palcami jego gładkie, męskie ciało, ta bezbronność i niemożność spełnienia własnych pragnień mocno go frustrowały.

— Nieprawda! — Prawie wrzasnął, gdy nagle poczuł na ciele coś zimnego, co na pewno nie było olejkiem. — C…co ty robisz? — Szarpnął się gwałtownie.

— Nie rzucaj się tak, bo możesz zrobić sobie krzywdę. — Tym razem w głosie yakuzy nie słychać było śmiechu, a wręcz przeciwnie, przebrzmiewała w nim stal. Taka sama, jaką czuł na swym ciele.

— Nie podoba mi się to, zabierz go. — Prawie zawył, gdy nóż lekko przesunął się po jego boku.

— Mówiłem, spokojnie, prawda? — Oprawca na powrót usiadł na jego biodrach, rozkoszując się bezbronnością ofiary.

Ichiro zacisnął zęby w bezsilności. To nie miało tak być, nie tak miała się toczyć cała ta gra. Mógł przypuszczać, że Keizo strzeli coś do głowy, w końcu to yakuza, ale… Nigdy nie sądził, że to on mógłby stać się jego ofiarą. Strach przed nieznanym wzmagał się, powodując drżenie. Więzy zaciśnięte na nadgarstkach wżynały się mocno, powodując już lekkie odrętwienie w dłoniach. Ledwo powstrzymał krzyk, gdy nóż zjechał w okolice jego bioder, kreśląc na nich dziwne znaki. Wbrew wszelkiej logice podniecało go to. Nigdy nie sądził, że ma w sobie coś z masochisty, że strach może wywoływać takie emocje. Z przerażeniem odkrył, że czeka na to, co będzie dalej, zaciskając oczy, które i tak nic nie mogły zobaczyć. Bezbronność… Nie sądził, że kiedykolwiek zrozumie, co czuje ofiara znajdująca się we władzy kata.

Ostrze zjechało na udo, a potem spokojnie wpełzło pod gumkę jego bielizny, jeden szybki ruch i materiał został przerwany. Keizo spokojnie powtórzył cięcie z drugiej strony i odrzucił zniszczoną część garderoby. Shirenai poczuł jak powietrze wraca do jego płuc, gdy usłyszał brzdęk noża, który podzielił los zbędnego kawałka bawełny.

— Shi… Chyba nie sądziłeś, że zniszczyłbym coś, co należy do mnie? — Ueda położył się obok niego, jednocześnie wsuwając dłoń między jego nogi i nakrywając nią prężącą się męskość.

— Nie należę do ciebie — szepnął, odwracając od niego głowę.

— Nie kłóćmy się, skąd wiesz, że chodziło o ciebie? Może po prostu nie chciałem pobrudzić ostrza? Unikalna robota — odparł, mocniej zaciskając palce.

— Zdejmij więzy…

— Powiedziałem, że jeszcze nie — prychnął z lekką irytacją, a Shi zaczął się zastanawiać, jak może być tak podniecony, czując jednocześnie budzącą się złość. Dłoń powoli masowała nabrzmiały członek, zsuwając z niego napletek, w tym samym czasie kciuk rozsmarowywał śluz na jego główce. — Za szybko. — Keizo cmoknął chłopaka w policzek i oderwał dłoń od pulsującego penisa. Podniósł się i usiadł między nogami chłopaka, unosząc olejek i wylewając go na jego brzuch. Ichiro poczuł jak chłodna ciecz powoli spływa w dół, skraplając się pomiędzy jego pośladkami, a w ślad za nią podążają palce mężczyzny. Brunet masował jego pachwiny i uda, okrężnymi, powolnymi ruchami, uciskając wrażliwe miejsca, jednak celowo omijając domagającą się pieszczot męskość kochanka. Shirenai jęknął cicho, gdy poczuł jak śliskie palce wsuwają się w niego, odruchowo uniósł biodra.

— Grzeczny chłopczyk, dostaniesz nagrodę… za chwilę. — Roześmiał się Keizo, poruszając palcami, jednak nie dotykając najważniejszego miejsca w jego wnętrzu. Po kilku minutach takiej zabawy mężczyzna przerwał i odwrócił się do tyłu, wyłuskując jego kostki z pętli. Jednocześnie szybko chwycił nogi pod kolanami, uniósł je i… jednym szybki ruchem zanurzył się w kochanku, uderzając od razu o wrażliwy splot nerwów. Ból i rozkosz jednocześnie sprawiły, że zaskoczony Shi krzyknął głośno, szarpiąc biodrami. — Oj… chyba nie zabolało aż tak? — zamruczał Keizo, nie wycofując się jednak.

Faktycznie, ból był minimalny, brunet wcześniej rozciągnął go dostatecznie, jednak siła uderzenia w spragnione pieszczot miejsce praktycznie wyssała powietrze z płuc młodzieńca. Ueda poruszał się w nim spokojnie i jednostajnymi ruchami, za każdym razem kierował swego członka tak by jak najmocniej ocierać się o prostatę. Shirenai zwijał się na łóżku, nie mogąc nic zrobić, to Keizo kierował wszystkim. Rozpalone ciało chłopaka krzyczało wręcz o spełnienie. Jednak to, co dręczyło go najbardziej to niemożność dotknięcia mężczyzny. Szalał wręcz z chęci otarcia się o jego skórę, przebiegnięcia palcami po jego plecach, przywarcia ciałem do ciała… poczucia jego smaku. Wewnętrznie krzyczał o dotyk, o jakąkolwiek możliwość decydowania o przebiegu dzisiejszej nocy. Ciemność potęgowała wszystkie doznania, prowadząc go na skraj, jednak kochanek skutecznie uniemożliwiał mu to, czego tak pragnął.

Moment gdy Ueda zdjął mu z oczu szalik, sprawił że odetchnął głębiej. Teraz mógł patrzeć w jego oczy, kiedy ten posuwał go, jednocześnie gładząc jego udo. W pewien specyficzny sposób ta cała udręka działała na niego jak dodatkowy afrodyzjak.


— Kei… zdejmij więzy…
— Poproś. — Uśmiechnął się drapieżnie, jednocześnie uderzając mocniej i z przyjemnością obserwując prężące się ciało kochanka.

— Kei…

— Poproś, Shi — wysapał, zaciskając usta, by samemu nie skończyć. Kolejne minuty wlokły się nieubłaganie. To zwalniał, to przyspieszał ruchy swych bioder, od czasu do czasu zaciskając palce u nasady członka Ichiro i nie pozwalając mu tym samym skończyć.

— Proszę… — wychrypiał chłopak w którymś momencie. Miał dość udawania twardego, gdy całej jego ciało wręcz błagało o dotyk. Ueda nie opuszczając jego wnętrza, pochylił się do przodu i w dwóch ruchach zdjął zdumionemu chłopakowi sznur. Shirenai przez chwilę leżał rozmasowując czerwone ślady, które wyraźnie odcinały się na nadgarstkach.

— I po co było się tak szarpać? — Keizo chwycił jedną dłoń i przesunął językiem po otarciu.

— Jesteś dupkiem, wiesz?

— Mam tego pełną świadomość. — Pociągnął go za rękę, powodując, że chłopak usiadł praktycznie na jego kolanach.

Shi poczuł upragniony dotyk prawie jak przepływ prądu, jakby iskry posypały się pomiędzy jego piersią, a torsem kochanka. Zarzucił ręce na jego szyję i wpił się gwałtownie w jego usta. Pocałunek był taki jak gorączkowe ruchy, które zastąpiły dotychczasowy spokojny i leniwy rytm. Zaborczy i namiętny, zapierający dech. Dłonie Shirenai bezładnie błądziły po plecach mężczyzny, znacząc na nich czerwone ślady. Keizo coraz gwałtowniej unosił i opuszczał jego pośladki. Uwięziona pomiędzy ich ciałami męskość Ichiro ocierała się o śliską, nasączoną olejkiem skórę, wydobywając z jego ust coraz głośniejsze jęki. Spełnienie przyszło nagle. Oślepiający błysk i niesamowite gorąco zalało ciało chłopaka, sprawiając, że wyprężył się, odrzucając gwałtownie głowę do tyłu i krzyknął, mając gdzieś własną godność. Zresztą… nie było tu na nią miejsca. Zaciskające się kurczowo mięśnie i gorący strumień zalewający ich złączone ciała sprawiły, że Keizo pchnął jeszcze kilka razy i z gardłowym okrzykiem doszedł we wnętrzu kochanka, wypełniając go i wywołując jego kolejny, ostatni jęk. Zmęczony zacisnął dłonie na jego biodrach, czując jak ten opiera głowę o jego ramię, dysząc ciężko. Nie miał siły się ruszyć, to było szaleństwo, które teraz musiał odpokutować, powoli uspokajając oddech. Po kilku minutach uniósł głowę i spojrzał na chłopaka.

— Shi, złaź, nogi mi cierpną.

— Spadaj.

— Shi… — Zwalił go z kolan jednym ruchem. Shirenai miękko opadł na poduszki, znacząc prześcieradło spermą kochanka, która wolno spłynęła pomiędzy jego uda.

— Nienawidzę cię. — Ichiro obrócił się na bok, ignorując fakt, że brudzi pościel.

— Wiem. — Keizo zachichotał, kładąc się obok niego. — Kiedyś musimy to powtórzyć.

— Wariat.

— Ale za to jaki pomysłowy — mruknął narcystycznie, wtulając się w wilgotne od potu i olejku ciało chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz