poniedziałek, 28 maja 2012

XXVII Historia z Konohy



Pożegnalny dotyk

— Poważnie myślisz o przeprowadzce? — Naruto skręcił w uliczkę prowadzącą do jego mieszkania. — Nigdy nie lubiłeś tego domu.

— Uhm… — Sasuke skinął głową patrząc jak pierwsze promienie słońca rozświetlają niebo. Zabawa przeciągnęła się do rana, jednak nikomu nie chciało się wychodzić. W końcu Iruka mentorskim tonem rozgonił towarzystwo, mówiąc że kiedyś to powtórzą.

— Dlaczego tak nagle?

— Nie nagle, już jakiś czas o tym myślałem. Posiadłość została odnowiona, właściwie po tym jak urządziliśmy ją od nowa, mało przypomina dawny dom.

— To dlatego nie chciałeś zachować starego stylu? — Uzumaki spojrzał na niego uważnie.

— Tak. Nie ma sensu przywoływać starych wspomnień. Coś co wygląda całkiem inaczej nie budzi demonów. Teraz właściwie nic nie jest tam takie jakie było. Twoje mieszkanie jest małe, a posiadłość Uchihów stoi pusta. Myślę, że po prostu byłoby nam tam wygodniej. — Zatrzymał się przed drzwiami do kamienicy. — Ale jeżeli nie chcesz, to nie ma sprawy.

— Nie, to nie to, po prostu byłem zaskoczony. Jak dla mnie możemy przeprowadzić się już dzisiaj. — Naruto uśmiechnął się lekko.

— Dzisiaj to może nie, jestem za bardzo zmęczony, ale myślę, że do końca tygodnia moglibyśmy się z tym uwinąć. — Powoli wchodzili po schodach.

— Czyli czeka nas pracowity tydzień. — Uzumaki podskoczył podekscytowany. Zawsze tak reagował, kiedy coś szło po jego myśli i sprawiało mu radość. Zatrzymał się przed drzwiami mieszkania i sięgnął po klucz. — A to co? — mruknął patrząc na wycieraczkę, na której leżało kwadratowe pudełko opakowane w zielony papier. — Jeszcze jeden prezent? — Schylił się chcąc podnieść pakunek, jednak Sasuke był szybszy. Weszli do mieszkania i rzucając kurtki na wieszak skierowali się do pokoju. — No otwieraj. — Naruto zdecydowanie lubił niespodzianki.

— Najpierw prysznic, potem prezenty. — Uchiha wystawił mu język wpychając go do łazienki.

— Ale Sasuke…

— Nic z tego. Po całonocnej zabawie obaj śmierdzimy, prawie jak po treningu.

— Też sobie znalazłeś porównanie — mruknął nieszczęśliwy Naruto ściągając bluzę i równie szybko pozbywając się spodni. — Ale ja nie zamierzam na ciebie czekać, jak tylko się umyję, od razu otwieram.

— Nie będziesz czekał, weźmiemy kąpiel razem. — Sasuke już stał nagi w kabinie prysznicowej i odkręcał kurki. Po chwili obaj poczuli jak pierwsze krople wody spływają po ich ciałach.

— Czysty, czyściejszy, czyściutki — mamrotał pod nosem Uzumaki mydląc plecy kochanka i rozprowadzając na nich obfitą pianę.

— Miałeś mi tylko umyć ramiona, a nie zdzierać z nich skórę.

— Oj będziesz miał spokój przez jakiś czas. — Uzumaki wepchnął go głębiej pod wodę, aby spłukać mydło.

— Czyli do wieczora. — Uśmiechnął się Sasuke odwracając go i odwdzięczając za przysługę.

— Za często się moczysz, dlatego masz taką jasną skórę. — Głos Naruto stłumił ręcznik, którym wycierał włosy.

— Sam topisz się tak samo często. — Uchiha wytarł się dokładnie i obwinął ręcznikiem biodra, wychodząc z łazienki.

— Ale ja mam dalej śliczną, opaloną karnację, mnie to nie wybiela! — Naruto podążył za nim opasany granatowym kawałkiem materiału. Usiedli na łóżku i jednocześnie sięgnęli po paczkę. — Musiałem czekać, więc ja rozpakuję. — Po chwili papier leżał na podłodze, a w rękach chłopaka spoczywało zielone pudełko. Ostrożnie zdjął pokrywę, wewnątrz leżała mała połyskująca czaszka. Widzieli nieraz takie w sklepach, ostatnio były chodliwym towarem wśród młodzieży, gdyż w nocy świeciły bladym niebieskim światłem. — Faaajne, ciekawe od kogo. — Uzumaki oglądał prezent obracając go na wszystkie strony.

— Nie mam pojęcia — mruknął Sasuke wyciągając z dna małą karteczkę i przyglądając się jej uważnie „W porze, gdy czterech spotkało piątego, lub lazur nieba nie odbije się już nigdy w błękicie. Tam gdzie spadają anioły” przeczytał i odruchowo zmiął kartkę.

— Co tam pisało? — Naruto spojrzał mu przez ramię.

— Nic, po prostu reklama sklepu — mruknął i wrzucił papier do kosza. Wyjął czaszkę z rąk chłopaka i odstawił ją na stolik. — Mamy ciekawsze zajęcia od oglądania bzdurnych prezentów — dodał, po czym odwrócił się w stronę partnera i ujął jego twarz w dłonie.

— Mówiłeś, że jesteś zmęczony. — Uzumaki zmarszczył brwi zaskoczony.

— Zmieniłem zdanie — szepnął i całując go delikatnie, lekko popchnął na łóżko.

Usta Sasuke błądziły przez chwilę po wargach kochanka, który rozchylił je zapraszająco. Pocałunek pogłębił się i stał bardziej namiętny. Języki splotły, ocierając o zęby i smakując się nawzajem. Dłonie Uchihy przesuwały się wolno po ciele Naruto, muskając opuszkami, dobrze znane krzywizny i delektując ciepłą, gładką skórą.

Przebiegł palcami po jego szyi, przez moment zatrzymując się w miejscu, gdzie dało się wyczuć przyspieszony puls. Oderwał się od ust chłopaka, przesuwając językiem w dół po linii jego gardła, zanurzając go we wgłębieniu pod jabłkiem Adama, by po chwili wytyczyć szlak w kierunku jego piersi.  Wciągnął nosem powietrze, wdychając zapach żelu, którego Naruto użył pod prysznicem, oraz aromat skóry samego Uzumakiego. Zassał lekko sutek kochanka, po czym dmuchnął na niego, obserwując jak ten twardnieje pod wpływem zimnego powietrza. Trącił go językiem, wywołując tym cichy jęk partnera. Zabawiał się w ten sposób jeszcze przez jakiś czas, po czym ruszył w dół, wyznaczając ustami wilgotną ścieżkę, która wiła się w kierunku jasnej kępki włosów, otaczającej prężącego się penisa.

Naruto wygiął się czując usta Sasuke na najwrażliwszej części swojego ciała. Zagryzł wargi powstrzymując głośny jęk i wplótł palce w jego włosy. Głowa Uchihy miarowo poruszała się w górę i w dół. Język przesuwał po całej linii członka, by za moment, oderwać się i przebiec w równych odstępach od trzonu po samą górę, zatrzymując się przy główce i wsuwając pod napletek. Tak zmienny i nieprzewidywalny dostarczał chłopakowi niesamowitych wrażeń. Dłonie masowały jego biodra, by zaraz ciekawsko zsunąć się do wnętrza ud. Kiedy poczuł, że palce zmierzają do określonego punktu, pociągnął Sasuke za włosy odrywając go tym samym od siebie. Uśmiechając się na widok zaskoczenia malującego się w oczach kochanka, zmienił pozycje, wygodnie układając się teraz na jego ciele. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, jedne błękitne, pełne miłości i podniecenia, drugie czarne jak obsydian. Gdzieś na dnie znajdowały się ledwo dostrzegalne czerwone ogniki, można było w nich odnaleźć niezmierzone pokłady uczuć i jakąś dziwną desperację. Uzumaki zamrugał odpędzając od siebie dziwne uczucie niepokoju. Pochylił się i pocałował Sasuke sięgając ręką między jego uda i delikatnie stymulując jego członek. Kiedy poczuł na palcach ślady wilgoci, opuścił lekko opuchnięte usta chłopaka i zsunął się niżej.

Teraz on prowadził tę grę rozkoszy. Pieścił ciało blade Uchihy językiem, odwlekając chwilę, kiedy miał zamknąć jego męskość w cieple swych warg. Podniósł wzrok i gdy wreszcie język zastąpiły usta, zobaczył jak źrenice bruneta rozszerzają się z podniecenia. Nie przerywając tego kontaktu wzrokowego, uniósł głowę i przebiegł palcami po czubku penisa zbierając z niego wilgoć.

Oczy Sasuke rozszerzyły się, kiedy poczuł nacisk, zacisnął powieki, jednak zaraz je otworzył , jakby nie chciał utracić ani chwili z tego co się działo. Stymulacja ustami i poruszające się w jego wnętrzu palce, współgrały jednym rytmem. Początkowy dyskomfort zastąpiło uczucie podniecenia i delikatnej rozkoszy, jeszcze nie do końca umiejscowionej.

Kiedy Naruto poczuł, że kochanek się rozluźnia wycofał palce i ostatni raz przebiegając po członku językiem, podniósł się do pozycji klęczącej. Wyciągnął rękę i sięgnął po leżący na szafce lubrykant. Odkręcił buteleczkę i wylał trochę gęstej, śliskiej substancji na place. Po pokoju rozszedł się zapach cytrusów. Przesunął ręką po swoim członku nawilżając go i gestem dał znać Sasuke, aby ten usiadł przodem na jego kolanach. Objął plecy chłopaka i ponownie ich usta złączyły się w pocałunku. Czuł jak powoli nabija się na niego, kręcąc biodrami, usiłując znaleźć jak najlepszy kąt. Pomimo tego, że przygotował jego i siebie dokładnie, delikatne zaciśnięcie się rąk na jego ramionach i grymas na twarzy Uchihy, powiedziały mu, że początki, jak zwykle nie należą do przyjemnych.

Minęła chwila, zanim Sasuke przyzwyczaił się do obecności Naruto w swym wnętrzu i zaczął poruszać w spokojnym rytmie. Ta pozycja pozwalała mu na samodzielne podejmowanie decyzji. Obejmował nogami biodra partnera, czując jego ręce pod swoimi pośladkami, które unosiły go i opuszczały sugerując się jego własnymi ruchami. Członek uwięziony pomiędzy ich brzuchami, pozostawiał na skórze lepki preejakulat, dostarczając mu kolejnej przyjemności.
Całowali się najpierw leniwie, potem coraz bardziej namiętnie i desperacko, jakby próbowali zdominować się poprzez ten intymny dotyk. Im szybsze stawały się ich ruchy, tym pocałunek pogłębiał się i stawał bardziej natarczywy. Języki ścierały się ze sobą, a ze ściśniętych namiętnością gardeł, wydobywały się coraz bardziej charczące jęki. Ciało przy ciele, pot spływał im po plecach, a wilgotny pot osiadał na klatkach piersiowych. Sasuke zacisnął dłonie na ramionach chłopaka wiedząc, że już dłużej nie wytrzyma, czuł jak Naruto napręża się w nim dochodząc gwałtownie.

— Naruto... Sasuke… — Dwa okrzyki zlały się w jedno, kiedy osiągnęli spełnienie. Wygiął się do tyłu czując jak ciepło rozlewa się zarówno w jego wnętrzu, jak i pomiędzy ich splecionymi ciałami.

Przez chwilę siedzieli bez ruchu, uspokajając ciała wstrząsane ostatnimi drgawkami rozkoszy. Zacisnął powieki wtulając twarz w szyję kochanka i ponownie wdychając zapach jego spoconego ciała. Mógłby tak pozostać na zawsze, czując delikatne dłonie chłopaka, głaszczące jego plecy. Ten dotyk uspokajał i wprowadzał go w stan głębokiego relaksu, prawie na granicy otępienia.

— Kocham cię — mruknął. Rzadko kiedy to mówił, zarówno on i Naruto, nie szafowali tymi słowami, wystarczały im czyny i gesty.

— Też cię kocham. — Uzumaki zanurzył nos w jego włosach. — A teraz chodźmy wziąć kolejny prysznic zanim zaczniemy zachowywać się jak roztkliwiona para nastolatków.

Uśmiechnął się pod nosem słysząc te słowa. Obaj nie potrafili wyznawać uczuć, czuli że to ich rozmiękcza, jakby nie było godne mężczyzn. Na szczęście wystarczała im wiedza i wiara, że są razem i nie zmienią się nigdy.

— Jeszcze przez rok jesteśmy zaliczani do grona owych nastolatków — zamruczał zsuwając się z kolan chłopaka i odruchowo zaciskając mięśnie pośladków. Nie lubił, kiedy sperma wypływała z niego, lepkimi kroplami znacząc uda.

Szybko skierował się pod prysznic, słysząc za sobą kroki Naruto. Myli się w milczeniu. Uzumaki pierwszy wyszedł z łazienki, on został opierając się o ścianę i pozwalając, aby coraz chłodniejsza woda studziła jego rozpalone seksem ciało. Czuł się źle, ukrywając przed Naruto istnienie listu wraz z jego przesłaniem.
To co przed chwilą zaszło między nimi… Kochał te chwile bliskości i wzajemnego oddania i za nic nie chciał ich stracić.
„Lazur nieba nie odbije się już nigdy w błękicie” przypomniał sobie słowa z kartki i zacisnął powieki. On nigdy do tego nie dopuści, choćby sam miał się poświęcić. Wiedział co musi zrobić. Wyszedł spod prysznica i skierował się do łóżka, w którym leżał Naruto.

— Dzisiaj nigdzie nie wychodzimy i nikogo nie wpuszczamy. Błogie lenistwo — stwierdził wsuwając się pod kołdrę i oplatając ramionami prawie śpiącego już chłopaka, który mruknął tylko potwierdzająco. Sasuke długo leżał wdychając jego zapach i rozkoszując się ciepłem. Nie wiedział, kiedy znowu lub czy jeszcze kiedykolwiek, będzie mu to dane.

                                         ***

   Ino siedziała na łóżku obracając w palcach medalion i przypatrując mu się z uwagą. Między jej nogami oparta jej uda leżała Kate i z przymkniętymi oczami rozkoszowała się bliskością koleżanki i ciepłem, które dawało zarówno jej ciało, jak i kołdra, którą była przykryta. Dawno nie było jej tak dobrze. Tej nocy zerwała wszelkie więzi, jakie łączyły ją z przeszłością, spaliła za sobą ostatnie mocno przegniłe już mosty.
„Niczemu nie jesteś winna, uważam cię za najczystszą osobę pod słońcem. Tak wiele dla mnie znaczysz, nigdy nie myślałam, że spotka mnie taki dar losu”.
Te słowa ogrzewały ją od środa i dawały siłę. Demony przeszłości powoli odpływały w zapomnienie, skrzętnie ukryła je w zakamarkach swej pamięci i posypała popiołem. Do tej pory trzymała wszystko zamknięte w sobie, nikomu nie pozwalała dotknąć tej najbrudniejszej części swojego życia. Wstyd, który zawsze czuła, spalał ją od środka. Obawa przed odtrąceniem, wyśmianiem, odrazą w oczach innych, skutecznie blokowała chęć jakiejkolwiek rozmowy. Dopiero ta jasnowłosa dziewczyna sprawiła, że otworzyła się i tego ranka wylała wśród łez i szlochu, cały ten kielich goryczy, który nosiła w swym sercu. Rozczarowanie, porzucone złudzenia, marzenia roztrzaskane i podeptane ciężkimi butami. To wszystko znajdowało się w tym naczyniu, które opróżniała przed Ino, oczekując na cios i obrzydzenie, które powinno pojawić się w jej oczach. Zamiast tego znalazła, zrozumienie, ciepło, szacunek i uczucie. Coś czego nigdy nie oczekiwała, coś co przez ostatnie miesiące życia uważała za stracone.

Maski… tak wiele osób je nosi. Sasuke ukrywa cierpienie oblekając się w chłód i arogancję. Naruto, mroki duszy rozjaśnia śmiechem i głośnymi okrzykami. Ona sama założyła maskę kpiny, ironii i wiecznie dobrego humoru. Westchnęła cicho, czując ulgę, wreszcie mogła być sobą, bez obawy, że ktoś kogo kocha, odrzuci ją, kiedy pozna tajemnice jej przeszłości. Teraz mogła zacząć powoli sklejać popękaną duszę i zranione serce. Z małych puzzli na powrót poukładać swoje życie.

— O czym tak intensywnie myślisz? — Oddech Ino ogrzał czubek jej głowy.

— Właśnie doszłam do cudownego wniosku, że cię kocham — mruknęła kładąc głowę na jej kolanach, obejmując ją ręką w pasie i wtulając policzek w płaski brzuch.

— Milutko. — Yamanaka uśmiechnęła się głaszcząc rozrzucone włosy dziewczyny i przesypując ich miękkie kosmyki pomiędzy palcami.

— I ty też mnie kochasz. — Wyszczerzyła zęby patrząc jej w oczy.

— Jaka pewna siebie, wcale cię nie kocham, jesteś najbardziej upierdliwym stworzeniem na świecie. Czy ja wyglądam na masochistkę? — Ino przewróciła oczami wyraźnie tłumiąc śmiech.

— Oj zaraz na masochistką, po prostu nie możesz beze mnie żyć.

— Serio? Hmm… muszę to sobie przemyśleć.

— To myśl, a ja idę spać do siebie. — Kate naburmuszyła się i uniosła tak, że jej skrzywiona twarz znalazła się bezpośrednio przed obliczem przyjaciółki. W tym samym czasie chwyciła poduszkę, którą przystawiła do nosa Ino.

— Całuj rękę, która cię karmi, a nie chłostaj ją — mruknęła Yamanaka odrzucając ją w stronę Kate, która po złapaniu, przycisnęła miękki materiał do piersi.

— Jasne, jasne może jeszcze padnij mi do stóp i wypoleruj buciki — zakpiła odwracając się i wczołgując pod kołdrę. Przez chwilę leżała spokojnie, kiedy nagle poczuła, jak ktoś podnosi przykrycie i przykleja się do jej pleców. — Nie zapraszałam cię do mojego łóżka.

— Nie masz wyboru, zabrałaś moją poduszkę muszę na czymś spać. — Ino mocniej wtuliła się w jej plecy.

— Zawsze mogę cię wykopać, a twoja rozkoszna pupa przeżyje bliskie spotkanie z zimną i twardą podłogą.

— Uważasz, że mam rozkoszną pupę? Słodkie. — Zachichotała Yamanaka.

— Stałaś się niemożliwa, kiedyś byś mnie za to walnęła. — Uśmiechnęła się lekko i odwróciła przodem do dziewczyny.

— No… fakt, ale wiesz doszłam do wniosku, że uwielbiam, kiedy obsypuje się mnie komplementami. — Przyjaciółka spojrzała jej w oczy i zamrugała zalotnie.

— Jesteś straszna, stworzyłam potwora.

— Rozczaruję cię, Słoneczko. Ten potwór istnieje od dawna, po prostu do tej pory skrzętnie się maskował.

— Więc… pozwalasz mi mieszkać u siebie, łazisz za mną i okupujesz moje łóżko, tylko ze względu na komplementy? Dobrze wiedzieć. — Kate skrzywiła się lekko, a jej oczy spochmurniały. Znowu gdzieś w jej wnętrzu odezwała się ta bolesna myśl, że nic nie ma za darmo, że nie jest warta… Rozmyślania przerwał jej dotyk palca Ino, który stukał ją w czubek nosa.

— Nie waż się robić takiej miny, te oczy mówią wszystko. Od razu widzę o czym myślisz. — Przyciągnęła ją bliżej i pocałowała delikatnie w czoło. — A teraz śpij już, bo jak nadal będziesz marudzić, to potwór przestanie cię kochać.

— No widzisz, nie było tak trudno. — Oczy Kate na powrót się rozjaśniły i spokojnie wtuliła się w ramiona Ino. — Nigdy cię nie opuszczę, jesteś na mnie skazana — mruknęła sennie.

— A kto powiedział, że pozwolę ci odejść kochanie? — Dobiegł ją głos Ino. Chwilę później w pokoju, nie słychać było niczego innego poza oddechem, dwojga osób połączony snem. 

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniale, czy ten "prezent" to znów ci którzy polowali na Sasuke, mam nadzieję, że nie stanie się nic złego a Ino och zakochana...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń