Naciągnął
kołdrę i instynktownie przysunął się w kierunku ciepła. Przez chwilę leżał
rozkoszując się nim, by w pewnym momencie zdać sobie sprawę, że coś jest nie
tak. Otworzył jedno oko i zamknął je na powrót, jeszcze ciemno. Zza okna
dochodził głos piekarza, nawołującego do zakupu ciepłych bułeczek. Co piekarz
robi w środku nocy? Leniwie uniósł powieki zaciekawiony zaistniałą sytuacją.
Tym razem przez mrok przebijała się jasność dnia. Poruszył głową, coś
połaskotało go w policzek… Włosy! Czarne włosy! Przesunął rękę i pod palcami
wyczuł czyjś tors. Powoli zaczął mieć świadomość własnego ciała. Jedną nogę
miał przerzuconą przez czyjeś biodro. Nagle jak błyskawica napłynęły
wspomnienia ubiegłej nocy… Sasuke!. Poruszył się niespokojnie i lekko uniósł
głowę. Włosy chłopaka rozrzucone na poduszce ostro kontrastując z jej bielą,
odsłaniały kark i ramiona. Trącił nosem jedno z nich, brak reakcji zachęcił go
do kolejnej wyprawy. Opuszkami palców przebiegł przez pierś przyjaciela
zahaczając kciukiem o sutek. Hmm… nadal nic. Odsłonięta szyja kusiła go
niemiłosiernie, wyciągnął język i delikatnie dotknął miejsca za uchem, cofając
się, kiedy przez ciało Uchihy przeszedł gwałtowny skurcz. Uśmiechnął się do siebie
i ponownie polizał kuszące miejsce.
— Mam
nadzieję, że wiesz, co robisz? — Głos Uchihy był lekko zmieniony, jakby tłumiła
go poduszka, w którą był wtulony. Nie odpowiedział, tylko sięgnął za siebie i
ze stolika wziął butelkę z sokiem cytrynowym. Odkręcił i napił się kilka łyków.
— Jak skończysz to mi też daj, zaschło mi w ustach. — Bez słowa podał napój
koledze, który właśnie wygrzebał się spod kołdry, wystawiając twarz na światło
dzienne. Na policzku miał odciśnięty szew poduszki, co wzbudziło lekki uśmiech
Naruto. — Z czego się śmiejesz? — Sasuke odstawił butelkę, która potoczyła się
pod łóżko. Położył się na boku i podparł na łokciu opierając twarz na dłoni.
— Wyglądasz jakbyś miał bliznę. — Uzumaki przejechał palcem po policzku przyjaciela.
— Uhm — wydusił Sasuke. Palec przesunął się po linii szczęki, opuszczając powoli przez szyję ku klatce piersiowej. Kiedy zawędrował w okolice sutków, brunet złapał jego dłoń. — Ryzykujesz.
— Każdy ninja ryzykuje, ryzyko to nasze życie, praktycznie podejmujemy je już w chwili przyjścia na świat.
— Zawsze jesteś takim filozofem o poranku? — Palce zaciśnięte na jego nadgarstku, poluźniły uchwyt.
— Raczej nie, musiałbym gadać sam do siebie. — Podniósł lekko nogę i stopą przesunął po łydce kolegi, powoli kierując je ku górze.
— Więc znasz cenę ryzyka — szepnął brunet i pochylił się pocierając nosem o jego szyję.
Ręka
dotąd trzymająca nadgarstek, puściła go i przeniosła się na plecy Naruto,
przysuwając go bliżej. Pocałunek, jaki temu towarzyszył, początkowo miał być
delikatny, jednak szybko przekształcił się w coś o wiele bardziej namiętnego.
Dłoń błądziła po skórze, palce muskały linie żeber i powoli zjeżdżały na
pośladki. Naruto zachęcony rozwojem sytuacji na powrót powrócił do klatki
piersiowej kochanka. Przez chwilę bawił się poznawaniem jej kształtów, a potem
skierował się ku sutkom, które od początku tak go kusiły. Trącił je opuszkami
palców, a kiedy stwardniały pod jego dotykiem, potarł lekko kciukiem. Jego usta
zsunęły się na szyję Sasuke. Przez moment ciekawski język smakował lekko
słonawą skórę, by chwilę potem powędrować niżej i zastąpić dłonie w ich
zabawie.
Uchiha
odchylił głowę do tyłu i wplótł palce w włosy chłopaka, poddawał się
pieszczocie, dziwiąc odwadze kochanka.
Blondyn
czując w ustach smak stwardniałych brodawek, kształtował je językiem wedle
uznania, trącając, pocierając i zasysając lekko. Jego ręce przesunęły się na
brzuch, gładząc napięte mięśnie, opuszczał je w dół i z premedytacją wracał z
powrotem w kierunku pępka. Po kilku minutach znudziła mu się ta zabawa, a
ciekawskie palce wsunęły się za gumkę spodenek, powoli opuszczając je w dół.
Nigdy tego nie robił, więc zawahał się chwilę z głową pochyloną nad poranną
erekcją Uchihy. W zdenerwowaniu przesunął językiem po nagle wyschniętych ustach.
A co jeżeli się zbłaźni?
—
Będziesz go tak podziwiał? — Głos Sasuke sprawił, że lekko się zaczerwienił.
Cholera!
Co on właściwie wyczyniał? Leżał na swym kochanku i gapił się na jego penisa,
jak jakaś skrajnie zakłopotana dziewica. Trudno, najwyżej się zbłaźni. Odważnie
pochylił głowę ku członkowi, dotykając go ostrożnie, w końcu nie raz zabawiał
się sam ze sobą, może powinien zdać się na instynkt?
Sasuke
gwałtownie wciągnął powietrze czując usta chłopaka, najpierw z wahaniem, a
potem coraz śmielej zapoznające się z jego męskością. Zacisnął palce na jasnych włosach stymulując
instynktownie ruch jego głowy. Język blondyna delikatnie przesuwał się z góry
na dół, naciskając wrażliwe punkty, to płynnym ruchem, to przerywając i
wracając w poprzednie miejsca. Z gardła Uchihy wydarł się cichy jęk. Szlag! Jak
na początkującego, Naruto radził sobie naprawdę dobrze. Jakby podświadomie
wiedział, co sprawi mu największą przyjemność. Podniósł głowę i spojrzał na
chłopaka, stróżka śliny łączyła usta z czubkiem penisa. Bogowie, dojdzie od
samego patrzenia!
Uzumaki
widząc zamglony wzrok kochanka, zsunął rękę i zacisnął delikatnie palce poniżej
prącia, masując lekko opuchnięte jądra, po czym wrócił do poprzedniej zabawy.
Delikatnie naciągnął skórkę, która zsunęła się aż do końca. Czując wibrację
drgającego członka, wiedział, że niedługo nadejdzie finał. Jednak, nie dane
było mu zakończyć tego tak, jak postanowił. Ręce Sasuke chwyciły go za ramiona
i podciągnęły do góry i po chwili leżał na brzuchu czując usta kochanka
przesuwające się po jego kręgosłupie. Dłonie masowały delikatną skórę
pośladków, palce badały przerwę pomiędzy nimi naciskając na wrażliwy punkt.
Naruto schował twarz w poduszce podświadomie ukrywając ją, jak gdyby sam chciał
schować się przed tym, co miało nastąpić. Czując dłoń przyjaciela wkradającą
się pod jego brzuch, posłusznie podniósł się lekko, umożliwiając mu lepszy
dostęp. Coraz większe mrowienie i dreszcze przechodziły przez jego ciało, kiedy
chłopak pieścił jego penisa, równocześnie zagłębiając język między pośladkami.
Ognisty rumieniec wypłynął na policzki Naruto. Niby wiedział, do czego to
wszystko prowadzi i był na to przygotowany, jednak gdzieś w środku pojawił się
niepokój. Zaskomlał cicho, gdy język wsunął się głębiej. To było takie dobre.
Nigdy nie przypuszczał, że to miejsce może być tak wrażliwe na dotyk.
Przyjemność odbierająca zmysły nagle skończyła się i poczuł jak Sasuke unosi
się lekko a miejsce jego ust zajmują jego palce. Powoli zagłębiały się w nim i
rozciągały go delikatnie. Zacisnął powieki, czując dyskomfort, jednak nie
cofnął się. Wraz z upływającymi minutami, nieprzyjemnie wrażenie zastąpiło coś
zupełnie innego. Krzyknął cicho, gdy palce potarły w nim coś, czego istnienia
nigdy się nie spodziewał. Nagle
przyjemność została brutalnie przerwana i coś znacznie twardszego i większego,
zaczęło torować sobie drogę do jego wnętrza. Ręce Naruto zacisnęły się na
prześcieradle. Kiedy poczuł nacisk, mimowolnie zagryzł zęby usiłując
powstrzymać jęk. Ból, jaki temu towarzyszył, rozrywał go od środka, mimowolnie
spiął się jeszcze bardziej, przyczyna stresu cofnęła się lekko, lecz dłoń nadal
gładziła go po podbrzuszu. Odetchnął z ulgą rozluźniając mięśnie. W tej samej
chwili Sasuke pchnął zagłębiając się w nim głębiej. Właściwie nie wiedział, kto
jęknął głośniej, on czy jego towarzysz, ból eksplodował i przez chwilę oślepił
go. Pomimo wcześniejszego przygotowania, czuł jakby coś rozerwało go i nie dało
mu się na powrót połączyć. Sasuke zastygł bez ruchu, dając mu czas na
przyzwyczajenie się, do tej niecodziennej dla niego sytuacji. Po chwili Naruto sam, jakby na próbę poruszył
się ostrożnie. Uczucie pieczenia nie ustępowało, jednak ból zmniejszył się, a
przez niego zaczęła przebijać się nieznana mu dotąd przyjemność wypełnienia. Z
jego ust znowu wyrwał się jęk, jednak tym razem spowodowany poruszającym się
Sasuke, palce coraz bardziej mięły pościel, a mięśnie napięły się do granic
możliwości.
Uchiha
odrzucił głowę do tyłu, jedną ręką stymulował członek Naruto, a drugą zaciskał
na jego pośladku poruszając się szybko i pewnie. Czuł pod sobą wijące się ciało
i coraz głośniejsze okrzyki kochanka, który teraz odpowiadał z pasją na jego
coraz głębsze pchnięcia. Gdzieś w głowie zaświtała mu myśl, że to jest tak
cholernie dobre, że mógłby nigdy nie opuszczać tego przyjaznego wnętrza i
zostać tutaj na zawsze. Głośny okrzyk i
mocno naprężone pod nim ciało, powiedziało mu, że Naruto już dłużej nie
wytrzyma. Szybciej poruszył dłonią i nagle poczuł ciepło rozlewające się
pomiędzy palcami. Skurcze orgazmu Uzumakiego, jego samego posłały na wyżyny
rozkoszy. Zacisnął mocniej powieki czując, że puściły w nim wszystkie bariery i
doszedł, z jękiem opadając na blondyna. Przez chwilę leżeli złączeni, ciężko
oddychając. Żaden nie miał ochoty się poruszyć.
Naruto
otworzył oczy i leniwie przekręcił się na plecy, czując jak członek Sasuke
opuszcza jego ciało.
— No… to zaszaleliśmy — mruknął lekko zażenowanym głosem, którego sam u siebie nie rozpoznawał. Poczuł na skórze uśmiech Sasuke, który wygodnie ułożył się na jego piersi gładząc dłonią brzuch. — To było… kurde no…
— Dokładnie tak — mruknął Uchiha.
— Wiesz. — Uzumaki bawił się końcówkami jego włosów. — Chyba… jesteś dla mnie trochę za duży. — Brunet podniósł głowę i spojrzał na niego z krzywym uśmiechem.
— Akurat, spójrz na siebie.
— Ja jestem dobrze zbudowany. — Parsknął śmiechem Naruto.
— Więc, co marudzisz, wolałbyś kurdupla?
— Hmm… — Uzumaki podniósł głowę i spojrzał w dół. — No wiesz… teraz to on…
— Teraz to on śpi po walce. — Sasuke zachichotał owiewając ciepłym oddechem pierś chłopaka.
— Nigdy nie sądziłem, że zakocham się w facecie — mruknął blondyn. Kiedy zdał sobie sprawę, co powiedział, przymknął oczy zażenowany. Czuł, że chłopak na moment przestał oddychać, jakby zaskoczyły go słowa kochanka i zaczął żałować swej wylewności.
— Ja nigdy nie sądziłem — tym razem to Naruto wstrzymał oddech oczekując na słowa, które miały paść — że zakocham się w młotku — dokończył spokojnie brunet.
Uzumaki
odetchnął z ulgą i usiadł przesuwając przyjaciela tak, aby ten wygodnie ułożył
się na jego kolanach, przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Blondyn delikatnie
odgarniał ciemną grzywkę z czoła chłopaka, Sasuke chwycił jego dłoń i
przycisnął do ust, kreśląc językiem małe kółeczka w jej wnętrzu.
— Narwaniec i samotnik, co za połączenie — szepnął czując dreszcze rozchodzące się z dłoni na całe ciało. Z zadowoleniem zobaczył lekki uśmiech Sasuke i oparł się o wezgłowie łóżka. Spod przymrużonych powiek, przyglądał się chłopakowi leniwie rozłożonemu na jego kolanach. — Nie jesteś głodny? — zapytał w końcu.
— Jestem — odparł Uchiha i jego gorące spojrzenie spoczęło na kochanku. Oczy Naruto rozszerzyły się, kiedy dotarło do niego faktyczne znaczenie słów kolegi. Zapowiadał się bardzo przyjemny i zarazem bardzo wyczerpujący poranek.
***
Ostre światło poraziło jej oczy powodując kłujący ból u podstawy czaszki. Z jękiem naciągnęła kołdrę na głowę. Po chwili do jej nozdrzy napłynął zapach smażonego bekonu, co wywołało odruch wymiotny i powtórny jęk. Wyjrzała ostrożnie. Pierwsze, co zobaczyła to sznur barwnych koralików upiętych pod sufitem, które tworzyły coś na kształt wachlarza w różnych kolorach. Zdziwiona przesunęła oczy niżej i przyjrzała się małemu stolikowi, na którym stał wazon z bukietem świeżych kwiatów, ułożonych ręką fachowca. Tak, to zdecydowanie nie był jej pokój. Drzwi obok były otwarte i najwyraźniej prowadziły do kuchni, w której krzątały się dwie osoby radośnie chichocząc. W tej chwili jedna z nich podeszła i objęła drugą w pasie przytulając policzek do jej pleców. Ta odwróciła się i lekko odepchnęła tulącą się, aby chwilę później, widząc grymas na jej twarzy przyciągnąć ją i pocałować na pocieszenie w czoło. Dziewczyna wykorzystała okazję i delikatnie przygryzła ucho koleżanki, mrucząc coś, czego leżąca w łóżku nie dosłyszała.
Ostre światło poraziło jej oczy powodując kłujący ból u podstawy czaszki. Z jękiem naciągnęła kołdrę na głowę. Po chwili do jej nozdrzy napłynął zapach smażonego bekonu, co wywołało odruch wymiotny i powtórny jęk. Wyjrzała ostrożnie. Pierwsze, co zobaczyła to sznur barwnych koralików upiętych pod sufitem, które tworzyły coś na kształt wachlarza w różnych kolorach. Zdziwiona przesunęła oczy niżej i przyjrzała się małemu stolikowi, na którym stał wazon z bukietem świeżych kwiatów, ułożonych ręką fachowca. Tak, to zdecydowanie nie był jej pokój. Drzwi obok były otwarte i najwyraźniej prowadziły do kuchni, w której krzątały się dwie osoby radośnie chichocząc. W tej chwili jedna z nich podeszła i objęła drugą w pasie przytulając policzek do jej pleców. Ta odwróciła się i lekko odepchnęła tulącą się, aby chwilę później, widząc grymas na jej twarzy przyciągnąć ją i pocałować na pocieszenie w czoło. Dziewczyna wykorzystała okazję i delikatnie przygryzła ucho koleżanki, mrucząc coś, czego leżąca w łóżku nie dosłyszała.
Ino i
Kate… Sakura zamrugała przyglądając się rozgrywającej się scenie, najwyraźniej
coraz bardziej się do siebie zbliżały i to nie tylko na stopie koleżeńskiej.
Podniosła się usiłując wstać, ale ból, jaki eksplodował w jej głowie, zmusił ją
do ponownego położenia się z głośniejszym tym razem jękiem.
— Ooo Sakura się obudziła — wrzasnęła Kate wypadając kuchni z widelcem w ręku, na którym nabity był plaster bekonu. — Chcesz gryza? — Podsunęła jej pod nos mocno pachnący kąsek.
— Nie, dzięki — mruknęła dziewczyna, której różowy odcień włosów, mocno kontrastował z coraz bardziej zielonym wyrazem twarzy.
— Na pewno? Patrz jakie chrupiące. — Kate nadal machała jej widelcem przed twarzą, powodując skurcze żołądka u leżącej.
— Kate, daj jej spokój. — Do pokoju weszła Ino z szklanką mleka, które podała Sakurze. — Masz, to ci pomoże — mruknęła podając koleżance napój, a sama usiadła w fotelu stojącym naprzeciwko.
— Głowa mnie boli — jęknęła dziewczyna odkładając opróżnione naczynie na stolik. — Co ja tutaj robię tak w ogóle?
— Nie pamiętasz?
— Nie bardzo. — Pokręciła głową Sakura, co spowodowało kolejną falę bólu.
— Upiłaś się — powiedziała Kate siadając na kolanach koleżanki, jakby nie zauważyła krzesła stojącego obok.
— Ja nie piję — mruknęła Haruno.
— Ależ pijesz, w dodatku od razu do dna. — Kate tego ranka, za szczytny cel obrała sobie dręczenie koleżanki.
— Upiłam się… — Sakura z niedowierzaniem patrzyła przed siebie. — Dzięki, że mnie wzięłyście do siebie, mam nadzieję, że nikt tego nie widział.
— No… — Ino spojrzała na nią z dziwną miną.
— Nie — jęknęła Haruno. — Nie mówcie, że ktoś zobaczył mnie w takim stanie.
— Właściwie tylko dwie osoby. — Kate poprawiła się na kolanach Ino obejmując ją za szyję.
— Kto?
— Wiesz… może porozmawiamy później? — Yamanaka nerwowo skubała koniec bluzki koleżanki i unikała spojrzenia na leżącą w łóżku dziewczynę.
— Wolałabym wiedzieć od razu, coś było nie tak prawda?
— No… jeżeli za „nie tak” masz na myśli, że wyzywałaś Naruto, a Sasuke chce cię zabić, to masz zupełną rację. — Kate wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.
— Nie wierzę… — Sakura zrobiła ruch ręką, jakby chciała odpędzić od siebie nieprzyjemne wiadomości.
— Ooo jak najbardziej. — Dziewczyna była w swoim żywiole. — Wrzeszczałaś, że Naruto to gej i chce zgwałcić Sasuke i…
— No nie zupełnie tak — przerwała jej Ino.
— Ale dokładnie o to chodziło nie? — Kate spojrzała na nią odwracając wzrok od łóżka.
— Mniej więcej, ale…
— Więc nie ma żadnego ale… co to ja mówiłam? Acha, no wiec, kiedy już zjechałaś blondyna do suchej nitki, to Sasuke kazał nam cię zabrać, zanim cię pokroi tępym kunaiem i rzuci psom na pożarcie. — Kate opowiadała nocne wydarzenia, ubarwiając historię własnymi słowami, jakby sprawiała jej radość coraz bardziej zielona twarz Sakury. — No i potem zabrał Naruto i poszli razem. Pewnie całą noc go pocieszał. — Rozmarzyła się na chwilę. — A my zabrałyśmy twoje zwłoki tutaj, żeby się ktoś o ciebie nie potknął. — Dokończyła radośnie, wracając szybko z krainy fantazji.
Dziewczyna
siedziała na łóżku milcząc, jakby usiłowała przetrawić słowa koleżanki, nagle
zerwała się i popędziła do toalety, skąd dało się słyszeć odgłosy opróżnianego
w szybkim tempie żołądka.
— Przesadziłaś — bąknęła Ino, lekko ciągnąc kosmyk jej włosów.
— Należało się jej za to jak potraktowała Naruto — burknęła Kate, która najwyraźniej nie żałowała wymiotującej w ubikacji Sakury.
— Była pijana. — Broniła koleżanki Yamanaka.
— Po raz pierwszy mówiła, co myśli. Musi zrozumieć, że Sasuke nigdy nie będzie jej, a im szybciej to do niej dotrze tym lepiej.
— Ehh, porobiło się — mruknęła Ino, patrząc na powracającą ofiarę losu. Dziewczyna usiadła na łóżku i patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem, po chwili poruszyła się i przeniosła spojrzenie na koleżanki.
— Niewiele pamiętam — powiedziała cicho. — Ale, mam wrażenie, że… Co łączy Sasuke i Naruto? — zapytała nagle.
— Chodzą ze sobą. — Ino nie zamierzała kłamać.
— Jak to chodzą… przecież to dwóch facetów?
— Normalnie, tak jak Iruka i Kakashi. Razem spacerują, rozmawiają, śmieją się, dzielą problemy i… uprawiają seks — mruknęła Kate.
— Tego ostatniego nie musiałaś dodawać — Yamanaka spojrzała na nią z naganą.
— Przecież mówiłam prawdę. — Broniła się szatynka.
— Tego nie wiesz.
— Kobieto… — Dziewczyna spojrzała na nią z ironią. — Kiedy ktoś patrzy na ciebie tak, jak Sasuke patrzył na Naruto, to wiadomym jest, że jeżeli czujesz coś do niego, to wystarczy iskra, aby zaczęło się palić, a Sakura wczoraj wznieciła płomień. Jak myślisz, jak to się skończyło, kiedy odeszli? Przecież widziałaś twarz Uchihy, wyglądało jakby chciał go pocieszyć wszelkimi możliwymi sposobami. Uwierz, że jeżeli do wczoraj nie łączyło ich nic poza uśmiechami, to tej nocy to nadrobili.
— Chyba znowu mi niedobrze. — Jęk dochodzący z łóżka przerwał wykład dziewczyny.
— To lepiej opróżnij całkiem żołądek, w sumie nawet korzystniej dla ciebie, nie wywróci ci się jak staniesz oko w oko z wściekłym Uchihą — doradziła jej bezlitośnie Kate, co zaowocowało kolejnym biegiem do ubikacji.
***
Popołudnie było parne i nic nie zapowiadało, aby pogoda w najbliższym czasie miała ulec zmianie. Dwie dziewczyny siedziały na ławce przed cukiernią, jedna piła sok, a druga jadła orzechy z torebki, którą trzymała na kolanach.
— Myślisz, ze Sakura naprawdę przeprosi Naruto? — zapytała Kate zanurzając rękę po kolejną porcję przysmaku.
— Tak, pomimo wszystko jest jej przyjacielem. Widzisz… ona zawsze kochała Sasuke. Jej marzeniem od dziecka było, aby kiedyś odwzajemnił jej uczucia. Sądzę, że podwójnie zabolało ją to, że nie dość, iż zakochał się w kimś innym, to jeszcze w jej najlepszym przyjacielu. Dlatego zareagowała tak, a nie inaczej, wyładowując na nim swoją złość. Alkohol tylko spotęgował efekt.
— Kurcze. — Szatynka pokręciła głową. — Niby rozumiem, ale jakoś nie mogę się przemóc, aby jej żałować. No nic, może kiedyś mi przejdzie i zobaczę ją w cieplejszych kolorach. Ciekawe, co u Sasuke i Naruto — powiedziała zmieniając temat.
— Żyją i mają się dobrze — Ino uśmiechnęła się lekko.
— Skąd wiesz?
— Bo właśnie idą w tym kierunku, a sądząc z wyrazu ich twarzy, wyczyn Sakury nie wpłynął zbytnio na ich relacje.
Faktycznie od strony mostu zmierzali w ich
kierunku obaj chłopcy. Lekko uśmiechnięci rozmawiali o czymś, co jakiś czas
żartobliwie dając sobie kuksańce.
— Widzę, że humorek dopisuje — stwierdziła Ino, kiedy w końcu doszli do ławki, na której siedziały dziewczyny.
— No, ładny dzień nie? — Wyszczerzył zęby Naruto.
— Dla kogo ładny, dla tego ładny. — Filozoficznie mruknęła Kate, przypominając sobie zbolałą minę Haruno, kiedy zostawiały ją przed jej domem.
— Kwestia gustu — Sasuke pochylił się i wyciągnął z torby orzeszka nie pytając o pozwolenie, najwyraźniej jednak polubił posiadaczkę tegoż przysmaku.
— Siadajcie. — Ino poklepała ławkę obok siebie, zapraszając chłopców.
— Nie, dzięki postoimy — mruknęli i jak na komendę cofnęli się o krok, jakby ławka co najmniej posiadała kolce.
Dziwne
odgłosy sprawiły, że spojrzeli na siedzącą obok Ino dziewczynę. Po jej
policzkach spływały łzy, a ona robiła się coraz bardziej sina. Przerażona
blondynka, mocno uderzyła ją w plecy. Z ust Kate wypadł feralny orzeszek i
dziewczyna złapała wreszcie powietrze. Zagryzła szybko wargi i spuściła głowę w
dół patrząc za turlającym się po ziemi przysmakiem.
— Nic ci nie jest? — zapytał Naruto, lekko przestraszonym głosem. Kate nerwowo pokręciła głową nie podnosząc wzroku z ziemi.
— Zgubiłaś coś? — Ino patrzyła na nią, nie bardzo wiedząc, co robić.
Kolejne
potrząśnięcie zasłoniło twarz dziewczyny włosami. Pozornie spokojna, siedziała
i wpatrywała się w trawę pod swoimi stopami, tylko ramiona jej niebezpiecznie
drgały.
— To my już pójdziemy. Na razie. — Sasuke pociągnął chłopaka za sobą, żegnając się i zostawiając zdezorientowaną Ino z milczącą i trzęsącą się Kate.
— Ej… na pewno wszystko w porządku? — Blondynka delikatnie objęła ramiona koleżanki.
— Sły…słyszałaś? — wydusiła w końcu z siebie dziewczyna. — „Nie, dzięki postoimy” — jęknęła i wybuchła długo powstrzymywanym śmiechem.
Przyjaciółka
przez chwilę patrzyła na nią nic nierozumiejącym wzrokiem, by nagle odwrócić
głowę i spojrzeć w ślad za oddalającymi się chłopakami. Na jej twarz powoli
wpełzł szeroki uśmiech, jakby nagle doznała olśnienia.
— Postoimy, co? — mruknęła chichocząc cicho. — A niech mnie.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, super trzymam kciuki za Kate i Ino wspaniale razem wyglądają, Ino się przekonała do niej... och w pełni zgadzam się z Kate i tym dręczeniem Sakury... Naruto co za odwaga ;) a jeszcze tekst "my postoimy" i Kate która sie zakrztusila... ;)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia