poniedziałek, 28 maja 2012

XIV Historia z Konohy



Słowa, które ranią



— Boisz się, że Temari tu zostanie?

— Nie nazwałbym tego strachem, raczej lekkim smutkiem, dopiero niedawno odkryłem w sobie uczucia do rodzeństwa. Sam wiesz, jaki byłem wcześniej, chyba chciałbym mieć ich wszystkich przy swoim boku. Zrobiłem się strasznie zachłanny. — Kazekage siedzący na trawie obok Naruto podrapał się po głowie, na jego twarzy zagościł niepewny uśmiech.

— Wcale nie jesteś zachłanny, gdybym miał jakąś rodzinę, też pewnie nie puściłbym ich od siebie na krok. — Uzumaki zerknął na siedzącego obok mężczyznę, który chociaż został przywódcą swojej wioski, nadal był jego przyjacielem. — Pociesz się, że gdziekolwiek pójdzie, zawsze możesz ją odwiedzić, nie każdy ma tak dobrze.

— Przepraszam, wyżalam ci się z własnych problemów, nie myśląc, że może cię to zranić. — Gaara spojrzał na chłopaka ze smutkiem.

— Daj spokój, od tego są przyjaciele. — Blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Na mnie zawsze możesz liczyć. Poza tym sam najchętniej przeprowadziłbym cię do Konohy, stanowczo za rzadko się widujemy. — Gaara parsknął śmiechem i pokręcił z rozbawieniem głową, słysząc słowa przyjaciela.

— Hokage i Kazekage w jednej wiosce, to za dużo szczęścia na raz dla jej mieszkańców, ale zawsze możesz się wprowadzić do Suna—Gakure, nawet znalazłbym ci ładny pokoik z widokiem na pustynię.

— A nie dzięki, przez tydzień plułem piaskiem po ostatniej wizycie, jednak nie jestem stworzony do życia w piekle. — Naruto chwycił się gałęzi i zakołysał lekko na rękach. — O widzisz, ja muszę mieć las, rzekę, góry, bez tego uschnę.

— Chyba nie tylko bez tego. — Uzumaki popatrzył na niego nieco poważniej. — Poza tym wątpię aby pewien brunet o czerwonych oczach puścił cię w taką podróż. Wygląda na zaborczą osobę. — Odwrócił wzrok widząc, że twarz przyjaciela pokryła się ciemnym rumieńcem. — Trafiłem w dziesiątkę jak widzę… On też nie zaprzeczył.

— Czy… — Wiszący na gałęzi młodzieniec opuścił się na trawę i wylądował obok Kazekage. — Czy przeszkadza ci to, że… Sam wiesz, to nie jest normalne, możesz czuć do mnie odrazę. — Oczy chłopaka wpatrywały się w ziemię, nastąpiła chwila ciszy, a potem poczuł ciepłe ręce przyjaciela na swoich ramionach.

— Naruto. — Podniósł głowę i jego wzrok spotkał się z zielonymi oczami, które patrzyły teraz na niego z powagą. — Nigdy nie daj sobie wmówić, że to jest złe, ja zmarnowałem wiele lat zanim poznałem, czym są uczucia. Ty zawsze szedłeś za głosem serca. Jeżeli jesteś szczęśliwy, jeżeli Sasuke daje ci to, czego w głębi duszy pragniesz, to broń tego. Walcz o to z każdym z osobna i ze wszystkimi naraz. Miłość jest ulotna, czasami zdarza się tylko jedna, nie zmarnujcie jej. — Puścił ramiona zaskoczonego jego przemową chłopaka i popychając go lekko skierował ku wyjściu z lasu.

— Jak rozpoznać miłość? — Uzumaki zatrzymał się tuż za linią drzew. Jego spojrzenie błądziło po bawiących się ludziach, aż znalazł to, czego szukał. Kazekage stanął obok i podążył wzrokiem w tym samym kierunku. Pod drzewem po przeciwległej stronie łąki, siedział Sasuke i wbijał w nich spojrzenie, jakby czekał aż się pojawią.

— Wdepnąłeś w jej środek i jeszcze jej nie rozpoznajesz? Sądzę, że zawsze ją czułeś. To dlatego tak zaciekle o niego walczyłeś.

— Tylko czy on… — Gaara przerwał mu w pół słowa.

— Uwierz mi, że wrócił tu tylko dla ciebie. Mrok, który go otaczał mógł zostać rozwiany tylko przez silne uczucie, nie trać czasu na niemądre pytania tylko idź do niego, za chwilę do was dołączę. — To mówiąc oddalił się w kierunku gości.


***


    Sasuke przyglądał się jak Naruto powoli zmierza w jego kierunku. Widział jak wyszli z lasu, widział dłoń Gaary opartą na plecach chłopaka. Wyglądało jakby rozmawiali o czymś poważnym, potem spojrzeli na niego i…

— Czemu siedzisz sam? — Uzumaki usiadł obok i spojrzał na niego z ciekawością.

— Miałem ochotę na chwilę relaksu, cały dzień spędziłem z uczniami akademii. Ostatnie przygotowania do jutrzejszych zawodów. Dobrze się bawiłeś z Gaarą? Wyglądało jakbyście mieli sobie wiele do powiedzenia.

— Tak. — Naruto zamyślił się lekko. — Kazekage Wioski Piasku, to cholernie mądry gość. W niczym nie przypomina starego Gaary, a jednak to nadal mój przyjaciel.

— Mądry, w jakim sensie?

— Dostrzegł coś, czego sam nie widziałem. — Parsknął śmiechem blondyn i ku zdziwieniu Uchihy położył się na trawie opierając głowę na jego kolanach. Sasuke niepewnie dotknął włosów Naruto i przymknął oczy bawiąc się złotym kosmykiem.

— Będą na nas dziwnie patrzeć — mruknął cicho.

— Przeszkadza ci to?

— Mnie? Wcale, to ty nie byłeś jeszcze na to gotowy.

— Myślę, że dalsze ukrywanie się po kątach nie ma sensu. — Naruto zmrużył oczy rozkoszując się dotykiem dłoni Sasuke. Brunet patrzył w kierunku gdzie Kazekage rozmawiał z jakąś dziewczyną, ubraną w lekką tunikę w barwach mieszkańców Piasku.

— Masz rację, lisie, to naprawdę mądry gość — szepnął dochodząc do wniosku, że cokolwiek wydarzyło się w lesie, spowodowało, iż Naruto się otworzył i przestał bać reakcji otoczenia.


***


— Czy oni nie wyglądają słodko? — zapytała Ino przysiadając się wraz z Kate do Sakury, która właśnie nalewała sobie kolejną szklankę soku z wysokiego dzbanka zakończonego smukłą szyjką.

— Nie wyglądają. Naruto na zbyt wiele sobie pozwala, a Uchiha jest zbyt delikatny, aby mu to powiedzieć — warknęła dziewczyna pociągając łyk z kubka.

— No co ty, przecież on tylko leży. Poza tym, kto jak kto, ale Sasuke nigdy nie był delikatny. Jakby mu to przeszkadzało już dawno zwaliłby go z kolan.

— Tylko leży? Włóczy się za nim wiecznie, gdzie nie spojrzę, tam widzę jego blond czuprynę obok czarnych włosów Uchihy. Przyczepił się do niego jak rzep, zaczynam współczuć chłopakowi, że nie może się od niego odpędzić.

— Sakura… przecież Naruto jest twoim najlepszym przyjacielem, jak możesz o nim tak mówić? — Ino spojrzała na nią z niedowierzaniem, a siedząca obok Kate pokręciła z niesmakiem głową.

— A mogę! Właśnie, że mogę i zaraz pójdę mu to powiedzieć! — Wstała, lecz zachwiała się lekko i opadła z powrotem na stołek. — Czemu to nie ja tam leżę, czemu to nie mnie gładzi po głowie? No… Co ja jestem, gorsza? Wiecie ile lat go kocham? Wiecie jak to boli? — Oczy dziewczyny świeciły nienaturalnym blaskiem.

Ino ostrożnie wyjęła kubek z jej dłoni i podniosła go do nosa, po czym odsunęła i spojrzała na koleżankę ze złością.

— Upiłaś się? Wiesz, że alkohol jest dozwolony od dwudziestu jeden lat? 

— Zwariowałaś? Nic nie piłam, poza sokiem, ale chyba skwaśniał trochę na słońcu, bo miał dziwny smak — mruknęła Sakura i spojrzała podejrzliwie na butelkę, którą potrząsała Kate.

— Ekstra, wychlała całą, będzie niezły ubaw, jest pijaniutka. — Zachichotała dziewczyna złośliwie.

— Przestań. — Zbeształa ją Ino, chociaż w jej oczach można było zobaczyć iskierki śmiechu. — Musimy ją odprowadzić do domu, zanim ktoś to zobaczy.

— Nigdzie nie idę. — Stanowczo stwierdziła Haruno i w geście potwierdzenia machnęła ręką w bliżej nie określonym kierunku. — Muszę porozmawiać z Naruto i powiedzieć mu, co myślę.

— Ja bym ją puściła — Kate spojrzała w niebo z niewinną miną. — W końcu, nie co dzień życie dostarcza nam rozrywki za darmo.

— Jesteś okrutna — mruknęła Ino tłumiąc śmiech i klepnęła koleżankę w plecy. — Mnie też byś pewnie puściła na pośmiewisko, jakbym przypadkiem się upiła.

— Ciebie? — Kate oderwała wzrok od gwiazd i spojrzała na przyjaciółkę. — Ciebie, słoneczko, to ja zaciągnęłabym wtedy do pierwszego wolnego łóżka, zabarykadowała drzwi i …. No ale niestety to nie ty przeholowałaś z alkoholem. — Skończyła z udawanym smutkiem całując nos Ino, której wzrok spoczął na opróżnionej butelce, jakby żałowała, że to jednak nie ona pomyliła sok z winem. 

— Wolałabym być wtedy trzeźwa — mrugnęła Yamanaka do zaskoczonej Kate. — Miło było pamiętać, a teraz zabierzmy tę panią do… — Dziewczyna nie dokończyła zdania, gdyż zdała sobie sprawę, że Haruno gdzieś zniknęła.


***


— Mówiłem, że niedługo wrócę. — Uśmiechnął się Gaara stając nad chłopcami. Naruto i Sasuke podnieśli się z trawy i spojrzeli na niego pytająco. — Chciałbym wam kogoś przedstawić. — Zza jego pleców wychyliła się drobna dziewczyna o włosach w kolorze orzecha, jej duże miodowe oczy wesoło przyglądały się Naruto. Na szyi miała wisiorek w kształcie jouhyou. Przypominał ząb na końcu liny, była to doskonała imitacja prawdziwej broni, która nie tylko pozwalała atakować, ale też trzymać przeciwnika na dystans.

— Witaj Uzumaki.

— Eee… to my się znamy? — Mało inteligentnie wyjąkał chłopak.

— Pamiętasz porwaną uczennicę Gaary, która miała posłużyć jako przynęta?

— To ty? — Naruto przyjrzał się uważniej stojącej przed nim osobie. Zmieniła się, nie było w niej nic z tamtej wystraszonej dziewczynki, jedynie wyraz uwielbienia, z jakim patrzyła na Kazekage pozostał ten sam. — No jasne! — Uzumaki uderzył się ręką w czoło. — Pamiętam cię, trochę podrosłaś od tamtego czasu.

— No myślę, teraz mam siedemnaście lat, to prawie pięć lat różnicy.

— No niby — mruknął blondyn i spojrzał na nic nierozumiejącego Sasuke. — To jest… Kurde nie pamiętam imienia. — Zaczerwienił się lekko.

— To Matsuri moja żona. — Kazekage objął dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie. — Pobraliśmy się miesiąc temu — dodał widząc zdumienie zarówno w oczach Naruto jak i Uchihy.

— Masz żonę?? — Blondyn otworzył usta i wpatrywał się w przyjaciela jakby pierwszy raz widział go na oczy. W pewnym momencie poczuł klepnięcie w ramię.

— Zamknij usta Uzumaki, niektórzy się żenią, to chyba nie jakiś cud natury. — Lekko uśmiechnął się Sasuke, który nagle stwierdził, że wieczór jest naprawdę cudowny. — Gratuluję wam obojgu.

— Ale… ale… ale to Gaara — jęknął Naruto, a widząc pytający wzrok młodej żony przyjaciela jeszcze bardziej się zaczerwienił. — To znaczy, że… no bo…

— On chce powiedzieć, że bardzo się cieszy, ale jest zaszokowany, że Gaara jest żonaty przed nim. — Wesoło dokończył Uchiha.

— Przecież się z tobą nie ożenię — jękną chłopak, którego blond włosy wesoło kontrastowały z policzkami, które na tę chwilę przybrały już odcień soczystej maliny.

— No wybacz, mogę cię przenieść przez próg, ale nie waż się założyć białej sukienki — zakpił Sasuke.

— A mogę rzucić bukietem?

— Jasne, rzucaj czym chcesz, byłeś nie założył kiecki i wianka na głowę. — Sasuke najwyraźniej udzielił się humor całego towarzystwa.

— Cóż, my już będziemy szli, mamy tylko do was prośbę, abyście pokazywali się częściej u nas, a już na pewno za rok, do jutra. — Gaara odwrócił się i pociągnął za sobą rozchichotaną przekomarzaniem się chłopców Matsuri.

— Dlaczego akurat za rok? — Zdziwił się Uzumaki.

— Ty jednak jesteś, Młotek. — Zachichotał Uchiha i poczochrał złote włosy przylepionego do jego ramienia chłopaka. — My też powinniśmy…

— Naruto! — Wściekły głos przerwał wypowiedź chłopaka. — Czy mógłbyś się łaskawie odkleić od Sasuke. Wyglądasz śmiesznie, a nie sądzę, aby on chciał błaźnić się przy tobie.

— Sakura… — Blondyn wyprostował się i odsunął od przyjaciela.

— Sakura, Sakura, tak mam na imię. — Dziewczyna najwyraźniej nie panowała nad sobą. — Długo się zastanawiałam i doszłam do wniosku, że ty nigdy nie miałeś dziewczyny. Nawet myślałam, że mnie kochasz, ale sam powiedziałeś, że to tylko przyjaźń. Myślę, że jesteś nienormalny i wciągasz w to Uchihę, a on nie potrafi ci tego odmówić. — Ciągnęła dalej Haruno zachęcona milczeniem. — Kim ty jesteś aby urządzać mu życie? W dodatku to wygląda jakbyście byli jakąś parą. Co za facet wyleguje się na kolanach kolegi. Nie zgadzam się…

— Czy możecie zabrać tę osobę sprzed moich oczu, zanim ją zabiję? — Cichy szept Sasuke przerwał monolog dziewczyny, która spojrzała na niego zaskoczona. Za nią stały Ino i Kate, które właśnie zdążyły podbiec i zamarły w milczeniu patrząc, na kompromitację koleżanki. — Wytłumaczcie jej też, że nikt nie będzie urządzał mi życia, jak to słusznie zauważyła. A to, z kim się spotykam nie powinno ją interesować, gdyż jedno jest pewne. Nigdy nie umówię się z nią, chociażby była ostatnią kobietą, jaka żyje na świecie… Naruto idziemy. — Chwycił oniemiałego chłopaka za ramię i przyciągną do siebie. — A teraz dobranoc, mamy ciekawsze zajęcia tej nocy, niż wysłuchiwanie obelg pijanych kobiet. 

Zaszokowana dziewczyna patrzyła za znikającymi mroku chłopcami. Uchiha obejmował z czułością plecy lekko zgarbionego Naruto, jakby chciał go przed czymś chronić i nikogo do niego nie dopuścić.

— No… właśnie sobie nagrabiłaś — westchnęła Ino.

— Powiem więcej, masz przejebane — dodała wesoło Kate, która niezbyt polubiła konserwatywną w swych poglądach Sakurę.

— Czy on właśnie dał mi do zrozumienia, że oni… — Dziewczyna ledwo poruszała ustami z przerażenia.

— Jakbyś nie była tak zaślepiona, bezustannym przymilaniem się do Sasuke, to byś już dawno zauważyła, że łączy ich o wiele więcej niż przyjaźń. — Kate pokręciła głową w geście rezygnacji nad ślepotą koleżanki.

— Co ten Naruto mu zrobił? — Haruno osunęła się na ziemię.

— On? Nic, uczucia się nie wybiera ono samo przychodzi. — Ino podniosła przyjaciółkę i skinęła na Kate aby jej pomogła. — A w tym wypadku jest to uczucie odwzajemnione jak widać. Idziemy do domu, musisz wytrzeźwieć, a potem masz dużo do przemyślenia.


***


    Blady świt rozjaśniał niebo, kiedy dwóch mężczyzn dotarło do mieszkania jednego z nich.

— Czy to prawda? — Ciszę jaka do tej pory panowała przerwał szept Naruto. — Wtedy w jaskini, może to ja wszystko zacząłem, sprowokowałem cię, a potem… — W błękitnych oczach zapłonęło poczucie winy. — To przeze mnie jesteś taki… — Chłopak bez sprzeciwu dał się posadzić na łóżku.

— Naruto. — Uchiha przyklęknął przed nim i ujął jego twarz w dłonie. — Czy naprawdę sądzisz, że mnie można do czegoś zmusić? Czy nie poznałeś mnie na tyle, żeby wiedzieć, że zawsze robię to co chcę? — Kciukiem pogładził pobladły policzek kochanka, przeklinając w myślach Haruno. — Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Nie ten w jaskini, kiedy prawie spaliśmy, ale ten prawdziwy, nad jeziorem. — Uzumaki skinął delikatnie głową. — Więc pamiętasz też, że to ja cię wtedy pocałowałem, nie zachęcałeś mnie niczym. Czy sądzisz, że zrobiłem to z przymusu? Myślisz, że tamte chwile przy wodospadzie były tylko podporządkowaniem się tobie? Ludzie są głupi, nie rozumieją, na szczęście nie wszyscy, nie możesz brać tego dosłownie.

— Ale…

— Nie ma żadnego ale. — Uchiha ostrożnie zdjął podkoszulek i spodnie chłopaka, pchnął go na poduszkę i okrył go kocem. Usiadł obok i zaczął gładzić jego włosy, uwielbiał ich dotyk, miękkie i delikatne przesypywały się pomiędzy jego palcami jak złote nici. — Wróciłem do tej wioski i chodziłem z podniesioną głową, pomimo tego, że byłem zdrajcą. Nie, nie zaprzeczaj — dodał widząc, że Naruto chce coś powiedzieć. — Taka jest prawda, ale nie wróciłem, bo kochałem ten kraj, bo tęskniłem za Konohą. To było tylko jedna z kropel w ocenie potrzeb. Wróciłem, bo ty tutaj byłeś, bo kiedy już miałem się poddać, zobaczyłem twoje oczy, które zawsze patrzyły na mnie z taką ufnością i wiarą. Włosy, które w słońcu wyglądały jakby ktoś posypał je złotym pyłem… Naruto… nigdy nie myśl, że to mógł być ktoś inny, to zawsze byłeś ty. — Pochylił się i trącił go palcem w nos, po czym pocałował go mocno. — A teraz śpij. — Wstał by wyjść z pokoju, kiedy poczuł jak dłoń przyjaciela zaciska się na jego nadgarstku.

— Sasuke… nie odchodź. — Błękitne oczy patrzył prosząco, lecz z jakąś dziwną determinacją. — Nie zostawiaj mnie, chcę czuć twoje ciepło. Mieć pewność, że jesteś obok.

Uchiha skinął głową z lekkim uśmiechem. Rozebrał się i położył obok przyjaciela przywierając do jego pleców i wdychając zapach lasu, którym przesiąkły jego włosy. Dłonią objął go w pasie, a ich palce splotły się ze sobą. Po chwili słychać było tylko dwa miarowe oddechy, połączone przez sen.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    cudownie, tak Gaara uświadomił Naruto że kocha Sasuke i to z wzajemnością, och Sakura, Uchiha delikatny no ciekawe... ale jakoś tobie na każdym kroku potrafi powiedzieć nie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń