poniedziałek, 28 maja 2012

VIII Historia z Konohy



Więzi przyjaźni


Woda spływała po jego skórze, a wraz z nią spływały z niego bród, zmęczenie i gniew, jaki czuł po wyjściu od Sasuke. Na wspomnienie kłótni z przyjacielem i tego, co działo się potem, dreszcz przeszył jego ciało, a mięśnie mimowolnie się naprężyły.
Sakura, to była sprawa, o której powinien teraz myśleć. Chciał czuć radość na myśl o pierwszej randce. Podekscytowanie zaproszeniem przez osobę, w której kochał się od lat.

Zakręcił wodę i wyszedł z pod prysznica. Przetarł włosy ręcznikiem i założył ciemno granatowy szlafrok, który sięgał mu do stóp. Boso przeszedł do pokoju i z szuflady wyjął czarny podkoszulek bez rękawów oraz spodnie w tym samym kolorze. Nie spiesząc się założył ubranie i spojrzał w lustro wiszące obok szafy. Patrzyły na niego intensywnie niebieskie oczy otoczone ciemnymi rzęsami. Jasne włosy niesfornie opadały na czoło, czesanie ich i układanie nigdy nie przynosiło efektu. Obrócił się i przejechał ręką po podbródku. Nic specjalnego, zwykły, przeciętny chłopak. No, może wyróżniały go oczy, kolor włosów i lisie blizny na policzkach, do złudzenia przypominające wąsy, ale nadal nie widział w sobie niczego, co mogłoby wyróżniać go w tłumie. Właściwie nie rozumiał tego zamieszania, jakie ostatnio robiły wokół niego niektóre dziewczęta. Znał wielu naprawdę przystojnych facetów, jednak we własnym mniemaniu, nie zaliczał się do nich. Oderwał wzrok od lustra i podszedł do drzwi, dochodziła szesnasta.


***


    Plac przed barem z ramen pełen był ludzi. Sakura stała pod ścianą i obserwowała zbliżającego się Naruto. Przystojny, pomyślała i przekrzywiła głowę kontemplując ładnie zbudowaną sylwetkę chłopaka. Zmienił się, wydoroślał, naprawdę wyróżnia się w tłumie. Złote włosy rozwiewa mu wiatr, ich niesforność sprawia, że ma się ochotę wyciągnąć rękę i spróbować je ułożyć. Niebieskie oczy, które zmieniają kolor w zależności od jego nastroju, od błękitu, kiedy jest szczęśliwy i roześmiany, po granat, kiedy dręczy go niepewność, smutek, lub niepokój. Uff, naprawdę, kto by pomyślał, że Uzumaki stanie się kiedyś jednym z najprzystojniejszych chłopaków w wiosce… Jednym, ale nie do końca numerem jeden, nigdy nie pobije Sasuke. Rozmyślania dziewczyny przerwał sam Naruto podchodząc i uśmiechając się przyjaźnie. Uśmiech nie sięga granatowych oczu. Zdążyła zauważyć zanim odpowiedziała na powitanie.

— Hej, Naru, kto by pomyślał, jesteś punktualnie.

— Nigdy nie spóźniam się na ramen, zwłaszcza jak idę na niego z dziewczyną — mrugnął do niej wesoło.

— Jasne, jasne, jak mogłabym przypuszczać, że to tylko ze względu na mnie. — Dopasowała się do tonu jego wypowiedzi i z uśmiechem skierowali się do baru. Po chwili na stoliku pojawiły się dymiące półmiski pełne makaronu, jajka, kawałków mięsa i innych składników tak dobrze znanych obojgu. 

— Jak było na misji?

— Poradziliśmy sobie.

— Zawsze opowiadasz ze szczegółami jak dzieje się coś ciekawego, a teraz zwykłe „poradziliśmy sobie”? — Zdziwiona dziewczyna podniosła głowę znad miski.

— Dokładnie tak, a w ogóle, co u ciebie? Jak przebiega nauka pod okiem babci Tsunade? — Naruto przetarł usta i odchylił się na siedzeniu obserwując siedzącą naprzeciw Haruno.

— Ciężko, ta kobieta to urodzony morderca praktykantów. To, że żyję graniczy z cudem. — Skrzywiła się lekko odsuwając pusty półmisek.

— Czyli jesteś zadowolona. — Uśmiechnął się lekko Uzumaki. — Zawsze lubiłaś wyzwania.

— Tak… masz rację jestem wdzięczna Hokage za naukę, Naruto… co się dzieje?

— Co masz na myśli? —  Odwrócił głowę, patrząc na jakąś parę z dzieckiem kupującą lody naprzeciwko.

— Nigdy raczej nie mieliśmy problemów z rozmową, a dzisiaj jakoś się nie klei.

— Nigdy nie byliśmy na randce. — Odłożył pałeczki i spojrzał wreszcie dziewczynie w oczy. — Sakura, czemu w ogóle mnie zaprosiłaś? Tyle razy chciałem się z tobą umówić, ale zawsze widziałaś tylko Sasuke, co się zmieniło przez te kilka dni, kiedy nas nie było?

Dziewczyna niespokojnie poruszyła się na krześle, tym razem to ona odwróciła wzrok.

— Znamy się od dziecka, to dziwne, że zapraszam przyjaciela na obiad? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Naruto wyciągnął dłoń przez stolik i zdjął jej z włosów zaplątany liść, po czym wstał i chwycił ją za rękę.

— Chodź, przejdziemy się, pamiętasz dzwoneczki, które mieliśmy odebrać Kakashiemu? Dawno nie byłem w tamtym miejscu — szepnął pociągając ją za sobą. Szli w milczeniu, powoli zagłębiając się między zarośla. Na skraju polanki przystanęli i Sakura oparła się o drzewo obserwując trzy pale wbite w ziemię. Kiedyś do jednego z nich przywiązany był blondyn. Wydawało się to teraz tak odległe.

— Pamiętasz jak oddaliśmy ci jedzenie?

— Pamiętam, już wtedy biegałaś za Sasuke.

— Tak, to się nie zmieniło…

— Więc, dlaczego mnie zaprosiłaś? — Spojrzał na nią z ciekawością. — Dlaczego nie jego? — Haruno milczała, nadal wpatrując się w polanę. — Miał być zazdrosny prawda? Nie jestem już dzieckiem, Sakura, naprawdę rozumiem więcej niż kiedyś. — Wreszcie odważyła się spojrzeć w oczy Naruto, granatowe i zasnute lekką mgiełką smutku.

— Przepraszam, wydawało mi się, że to dobry pomysł, a jak już miałam wybrać, z kim się umówić, to ty wydałeś mi się idealnym kandydatem. W końcu jesteś moim najlepszym przyjacielem.

— Tak, jestem twoim przyjacielem — odparł Naruto obejmując dziewczynę ramieniem i zastanawiając się, dlaczego czuje ulgę. Powinienem szaleć z zazdrości, odczuwać smutek, że to nie ja, a czuję, że gdyby powiedziała coś innego, jedynie by to zabolało. Nie umiem już widzieć w niej tego, co dawniej. Prawdziwy przyjaciel, ale nie osoba, którą kocham. Czy potrzebowałem tej imitacji randki, aby zrozumieć, że tak naprawdę pielęgnowałem w sobie dawno wygasłe uczucie? Potargał różowe włosy Sakury i parsknął cicho. — To, co czujemy to tylko przyjaźń i tak jest dobrze. — Spojrzała na niego zaskoczona i uśmiechnęła się spokojnie.


***


— Sharingan jest idealny do podpatrywania, kopiowania i walki, niestety nie działa też na słuch, więc możesz się tylko zastanawiać, co mówią uśmiechając się do siebie z takim zrozumieniem. — Głos Kakashiego zabrzmiał tuż przy uchu Uchihy, który wzdrygnął się zaskoczony nagłym pojawieniem mężczyzny i przywarł do pnia.

— Nie podglądam.

— Jasne, po prostu lubisz siedzieć na dachu i obserwować jak ludzie jedzą ramen, a potem w ramach rekonesansu idziesz za nimi przemykając od drzewa do drzewa i wpatrujesz się w nich jak sroka w gnat.

— Śledziłeś mnie! — warknął Uchiha.

— Ty śledziłeś ich, ja śledziłem ciebie, może powinienem sprawdzić, czy nikt nie śledził mnie. — Z komiczną miną rozejrzał się na boki Kakashi. — Masz minę jakbyś chciał komuś przyłożyć, zastanawia mnie tylko, czy Sakurze, czy Naruto. — Podrapał się po głowie i podniósł palec do góry w geście olśnienia. — Ah! Sakura, nigdy nie przejmowałeś się, z kim się umawia, mogła iść na randkę z dziesięcioosobową obstawą, a miałbyś to gdzieś, ale… — zawiesił głos — Naruto to inna sprawa, nigdy nie widziałem, aby szedł gdzieś z dziewczyną, no chyba, że…

— Chyba, że co? — Nie wytrzymał napięcia Uchiha.

— Chyba, że na misję. Aaa, więc tu cię boli. Pożyczyć ci książkę? Tam są ciekawe opisy, wiesz chłopiec — dziewczynka, dziewczynka — dziewczynka… chłopiec — chłopiec… Nie żebym coś sugerował.

— Nie potrzebuję twoich zboczonych książek — warknął Sasuke, na którego twarzy pojawiły się rumieńce. 

— Iruka też tak mówił, a potem przeczytał i wreszcie się oswoił. — Westchnął z błogą miną mężczyzna.

— Ty i Iruka? — wydusił zaskoczony Uchiha. — Nie wierzę…

— Nie tylko ty jesteś zboczony, na tym świecie żyją i inne zboki — mruknął Kakashi mrugając porozumiewawczo okiem. — Pewnego razu jak zostałem na noc u mojego Iruki to wpadliśmy na pomysł…

— Zamilcz — jęknął Sasuke. — Nie opowiadaj, nie chcę tego słuchać! Powinni cię trzymać za kratami, jako zagrożenie, dla moralnej części społeczeństwa i pokazywać tylko w celach edukacyjnych.

— Ranisz mnie, jakże mnie ranisz. — Kakashi odwrócił się od chłopaka i ruszył przed siebie. — Ale i tak dam ci dobrą radę. Daj mu czas, seks jest dobry, ale seks z miłości, to jakbyś poszedł do nieba za życia. — Zachichotał i podniósł rękę w geście pożegnania oddalając się w kierunku wioski.

Sasuke patrzył za nim przez chwilę zastanawiając się czy nie pobiec i nie uciszyć go na dobre, zanim podzieli się tymi rewelacjami z połową wioski, ale ostatecznie postanowił powrócić do obserwacji Naruto i Sakury. Jednak, kiedy spojrzał w kierunku polany, nikogo już tam nie było. Zaklął pod nosem i powoli ruszył przed siebie. Myśli niespokojnie kłębiły mu się w głowie nie dając chwili spokoju. Po co tutaj przyszedłem, dlaczego akurat Młotek, z tylu ludzi musiałem wybrać właśnie jego. Co to za uczucie, które każe mi patrzeć w jego kierunku, cieszyć się, kiedy się uśmiecha, cierpieć, kiedy ogarnia go smutek. Dlaczego mam ochotę dotknąć go za każdym razem, kiedy stoi obok mnie, schować przed światem i nie pozwolić, aby ten świat go skrzywdził. Czy to normalne? Kiedy przestałem traktować go jak przyjaciela, a zacząłem jak… No właśnie, jak kogo? I dlaczego nie mogę pozbierać myśli, dlaczego gubię się w własnych uczuciach, które wywołują mętlik i nie pozwalają mi cieszyć się życiem, kiedy jego nie ma obok mnie? Zmęczony usiadł pod drzewem, podciągnął kolana pod brodę i ukrył twarz w ramionach. Dookoła szumiały drzewa, trawa pyszniła się swą zielenią, a kwiaty kłaniały się sobie nawzajem podziwiając swą urodę. Sasuke nie widział piękna otaczającej go przyrody, zapadł w niespokojny sen, w którym ktoś wyciągał do niego rękę i szeptał mu do ucha słodkie słowa, owiewając go ciepłym oddechem pachnącym ramen.

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    fantastycznie, ocho Sasuke podglada i jest w zasadzie zazdrosny o Naruto, cudownie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń