poniedziałek, 28 maja 2012

X Historia z Konohy



Taki spokojny dzień…



Ciszę nocną rozdarł przeraźliwy krzyk. Ino zerwała się z łóżka automatycznie sięgając pod poduszkę po kunai i przyjmując pozycję obronną.  Rozejrzała się nerwowo wokół. Powoli zbliżyła się do ciemnego okna i opierając się plecami o ścianę wyjrzała. Cisza… nikogo nie było. Krzyk rozległ się po raz drugi. Wzdrygnęła się lokalizując jego pochodzenie i opuściła ostrze. Powoli zbliżyła się do sąsiedniego łóżka i stanęła. Szare włosy były splątane, a twarz śpiącej w nim osoby zlana potem. Kate miotała się z przerażenia w sennym koszmarze.

— Nieee! Puśćcie mnie… — jęknęła dziewczyna wyciągając dłoń w kierunku majaków. Ino przysiadła na łóżku i delikatnie potrząsnęła ramieniem koleżanki.

— Kate, obudź się, Kate… — Śpiąca wzdrygnęła się, opuściła rękę i otworzyła oczy, w których malowało się przerażenie.

— Ona płonie — szepnęła.

— Ciii, już dobrze, to tylko sen, nic się nie dzieje, jesteś w Konoha, bezpieczna. — Pogłaskała zmierzwione włosy, uspakajająco. Z brązowych oczu powoli zaczął znikać strach i dziewczyna odtrąciła dłoń blondynki.

— Nic mi nie jest, coś mi się śniło — mruknęła odwracając twarz i wtulając ją w poduszkę.

— Opowiesz mi?

— Nie, idź spać.

— Podobno koszmary stają się lżejsze jak można się nimi z kimś podzielić.

— Spadaj, nic mi nie jest, chyba, że chcesz spać ze mną, — Kate podniosła kołdrę, w znaczącym geście.

— Jesteś niemożliwa — jęknęła Ino i podniosła się z łóżka.

— To nie ja przylazłam do twojego wyrka i zaczęłam cię obmacywać — zakpiła dziewczyna, lecz drżący ton głosu zniszczył jad, którym chciała uraczyć Yamanakę.

— Ok., jak chcesz. Następnym razem jak zaczniesz wrzeszczeć, po prostu rzucę w ciebie poduszką — mruknęła koleżanka i wróciła do własnej pościeli.

Leżały w milczeniu. Ino patrzyła w sufit, zastanawiając się, jaka tragedia dotknęła jej współlokatorkę, że jej skutki prześladują ją po nocach. Kate obejmując poduszkę, zacisnęła powieki, spod których usiłowały wydostać się łzy. Nadal prześladował ją obraz ze snu, jednak przyznanie się do słabości uznała za porażkę, niegodną byłej mieszkanki Wioski Dźwięku.


***


    Słońce świeciło wysoko, kiedy Naruto wyszedł z mieszkania. Ziewnął i przeciągnął się mrużąc oczy. Wrócił do domu dobrze po północy, potem długo nie mógł zasnąć rozmyślając nad nową sytuacją, w jakiej się znalazł, nic mądrego jednak nie wymyślił i zasnął nad ranem pełen najgorszych przeczuć, co do nadchodzącej przyszłości.

— Jadłeś już śniadanie? — Męski głos sprawił, że podskoczył w miejscu. Na gałęzi drzewa stojącego w jego ogrodzie siedział Sasuke.

— Czy ty w ogóle sypiasz? — mruknął obciągając białą, na wpół rozpiętą koszulę i ruszając w kierunku kolegi.

— Jasne, jak dotarłem do domu to spadłem jak kaczka. — Chłopak zeskoczył zwinnie z drzewa i obaj ruszyli w kierunku pobliskiego baru.

— Szczęściarz, ja przewracałem się do rana, za nic nie mogłem zasnąć — poskarżył się blondyn.

— Może nie opowiadaj mi, co robiłeś w łóżku, jakoś mam dziwne skojarzenia. — Błysnął zębami Uchiha.

— Rany, nie dość, że mam faceta, to jeszcze myśli tylko o jednym — jęknął Naruto i klepnął kolegę ręką w tył głowy.

— Myślałem, że miałeś jakieś koszmarne sny. — Sasuke miał dziś zdecydowanie dobry humor, co rzadko zdarzało się mu w ciągu ostatnich kilku lat.

— Akurat, a ja mam na czole napisane „idiota”. — Pokręcił głową Uzumaki.

— Po co pisać coś, o czym każdy wie?

— Kochasz idiotę! Jakie to romantyczne. — Zatrzepotał powiekami blondyn robiąc idiotyczną minę i składając usta w ciup.

— A kto powiedział, że cię kocham. — Skrzywił się brunet. — Robisz za mój prywatny odstraszacz namolnych bab, jak idziesz obok mnie to omijają nas szerokim łukiem. — Jego słowom zaprzeczały dwie dziewczyny, które stały pod barem i na widok chłopaków, na ich twarz wpełzł zachęcający uśmiech.

— Niezły towarek nie? — Naruto podszedł do kobiet i uwiesił się na ich ramionach. — Przedstawiam paniom najprzystojniejszego faceta Konohy, wolny jak skowronek, czeka na swą królewnę, która uwolni go z wysokiej wieży strzeżonej przez smoka. Czyli mnie. — Spojrzał znacząco na przyjaciela. Dziewczyny zaczerwieniły się i niepewnie spojrzały na bruneta.

— Uzumaki idziemy! — warknął Sasuke patrząc na niego ze złością. — Może puścisz je i przestaniesz grać debila, większego niż jesteś. — Podszedł do niego i szarpiąc go za ramię odciągnął od chichoczących dziewcząt.

— Smok też do wzięcia — rozdarł się Naruto, odwracając i mrugając porozumiewawczo do nastolatek.

— Lecz się, Uzumaki. — Uchiha puścił jego ramię, kiedy skręcili w boczną uliczkę. — Jak chcesz być klaunem, to mnie do swojego cyrku nie wciągaj.

— Ajajaj, otwieramy cyrk. — Naruto roztarł ramię, na którym najprawdopodobniej odbiły się palce Sasuke. — Pokazy akrobatyczne też będą? — zapytał nic nie robiąc sobie z wściekłości kolegi i wskoczył mu na plecy. — Możemy zacząć ćwiczyć?

— Nie, to jednak ja jestem nienormalny. — Westchnął Uchiha uginając się pod ciężarem przyjaciela. — Gdybym był przy zdrowych zmysłach, trzymałbym cię na odległość, co najmniej kilometra, a nie wlókł się z tobą.

— No… coś w tym jest — szepnął Uzumaki przylegając policzkiem do twarzy Sasuke i dmuchając mu lekko w ucho. — Może powinienem sobie pójść, uspokoisz się, wyluzujesz.

— Zamknij się, lisie — Sasuke pokręcił głową ze zdenerwowaniem. — I nie dmuchaj na mnie. Chyba, że chcesz skandalu na środku wioski.

— Błagam powstrzymaj swe zapędy! — jęknął dramatycznie balast wiszący mu na plecach. — Już i tak babcie plotkują, że jestem nadpobudliwy, nie dokładajmy im wrażeń, a mi opinii rozwiązłego moralnie. — Zaśmiał się cicho i znowu dmuchnął w ucho kolegi.

— Zdecydowanie jestem nienormalny. — Westchnął zrezygnowany brunet.

— No… to jest na dwóch. — Wyszczerzył się Naruto i zamknął oczy opierając policzek o ramię przyjaciela.

— Czy to geje? Słooodcy! — Krzyk, który rozległ się na ulicy sprawił, że Sasuke gwałtownie się wyprostował, powodując tym samym upadek Naruto.

— Kate… litości, to moi koledzy i nie, nie są gejami. — wrzasnęła Ino patrząc z mordem w oczach na koleżankę.

— Ja bym się nie zakładał — mruknął cicho Uzumaki rozcierając pośladek i podnosząc się z ziemi. — Hej, Ino! — rozdarł się głośno ignorując minę przyjaciela. — Idziemy z Uchihą na śniadanie, a wy gdzie pędzicie?

— W zasadzie to też miałyśmy zamiar coś zjeść. — Westchnęła dziewczyna. — Kate miała wczoraj zrobić zakupy, ale oczywiście zapomniała, czy ja za dużo wymagam? Zwykłe zakupy! Raz w tygodniu! Ale po co? Lepiej przepłacać w pubach nie?

— Rany… — mruknął brunet i podrapał się po głowie. — Ludzie dajcie żyć… kobiety.

— Mówiłeś coś? — Szatynka stanęła obok niego i przyglądała mu się z ciekawością — Słodki… — uśmiechnęła się lekko. Sasuke skrzywił się na te słowa i prychnął z niechęcią odwracając głowę. — Ale łykowaty.

— Że niby kto jest łykowaty? — warknął Uchiha ponownie koncentrując wzrok na dziewczynie.

— No chyba nie ten słodki blondas nie? On nie robi min jakby nażarł się piołunu, brr współczuję twojej dziewczynie, ja bym nie mogła oglądać takiego kiszonego ogórka, na co dzień. — Uśmiechnęła się szeroko i weszła do pubu.

— Kiszony ogórek… no patrz widzi cię pierwszy raz, a już poznała, co z ciebie za roślinka. — Głos Naruto wyrwał Sasuke z osłupienia. Spojrzał ze złością na znikającą w drzwiach blond czuprynę i zacisnął pięści.

— Pociesz się, że ty nie musisz z nią mieszkać — mruknęła Ino popychając go w kierunku wejścia. — Charakterek ma podły, a jęzor niewyparzony… Tsunade musi mnie nienawidzić.

— Moje kondolencje. — Sasuke spojrzał z współczuciem na koleżankę. Odkąd przestała go prześladować swoją miłością, a jej uczucia przeszły w stan przyjaźni, dogadywali się całkiem nieźle. Yamanaka zatrzymała się i odwróciła w jego kierunku, tarasując przejście swoją osobą.

— Nie staraj się być miły, moje nerwy są w strzępach, każdy przejaw litości i zrozumienia, może spowodować niekontrolowany wybuch płaczu na ramieniu pocieszającego. — Uchiha cofnął się przezornie o krok. — Jeszcze nie teraz, nie musisz uciekać. Najpierw coś zjem, a potem zastanowię się, czy zmoczyć ci koszulę. — Mrugnęła z cierpiącą miną i weszła do środka.


***


    Bar był o tej porze względnie pusty, na końcu sali przy stoliku pod ścianą siedział już Naruto z Kate. Oboje obłąkańczo machali w kierunku wchodzących.

— Może powinni zamieszkać razem? — Ino wywróciła oczami, patrząc na tę scenkę.

— Pomyśl, co wymyśliliby do spółki.

— Ok… odwołuje, nie stać nas na kataklizmy. — Zrezygnowani podeszli do stolika i zajęli swoje miejsca. Kate z miejsca uwiesiła się na ramieniu Ino domagając się dużej porcji ryżu z truskawkami i demonstrując swój apetyt na tenże produkt szaloną mimiką twarzy, od oblizywania się po trzepotanie rzęsami i mruczenie.

— Zamknij się wreszcie! — Yamanaka poderwała się z miejsca i poszła zrealizować zamówienie. Po chwili wszyscy zostali obsłużeni, lecz o ile Kate i Naruto jedli z wielkim apetytem, o tyle pozostała dwójka siedziała dłubiąc od niechcenia w swych talerzach.

— Kate, skąd jesteś? — Zainteresował się blondyn.

— Z daleka.

— A ja wiem! Jesteś z Wioski Dźwięku. — Wyszczerzył się i wzdrygnął teatralnie. Sasuke podniósł wzrok i spojrzał badawczo na dziewczynę.

— A jeśli nawet, to co? — Zaperzyła się Kate. — Masz coś do nas?

— Was już nie ma, więc wszelkie żale pogrzebano wraz z waszym upadkiem. — Wtrącił trzeźwo Uchiha.

— Zamknij się, ogórku, nie z tobą rozmawiam. — Dziewczyna pokazała mu język i z powrotem spojrzała na Naruto. — Masz dziewczynę? — Uzumaki zakrztusił się jedzeniem i wytrzeszczył na nią oczy.

— Nie mam.

— A chcesz mieć? — Indagowała nadal Kate, blondyn poczuł na nodze nacisk kolana kolegi i lekko poczerwieniał.

— Eee… niekoniecznie.

— Dlaczego? Jesteś, przystojny, masz śliczne oczy i takie długie rzęsy, też bym chciała takie mieć, do tego masz ekstra ciało. — Rozparła się wygodnie na siedzeniu i bezceremonialnie przyglądała coraz bardziej czerwonemu chłopakowi. — Fajne masz też włosy, takie jasne, normalnie jak słońce. Kurcze ciacho z ciebie. Nie to, co ten tu ogórek. Czarne, ponure i skwaszone. — Uśmiechnęła się radośnie, olewając wściekły wzrok Sasuke.

— Mogę ją zabić? — warknął brunet patrząc na Ino.

— Nie krępuj się. — Dziewczyna przejechała dłonią po zmęczonej twarzy. — Mogę nawet pomóc.

— Ogórek, nie do ciebie mówiłam żeby było jasne — mruknęła nieświadoma bliskości własnej śmierci Kate.

— Naruto… wychodzimy. — Uchiha szarpnął oniemiałego chłopaka za rękaw i wywlókł go zza stolika. — Narka Ino i … jakby co, to będę świadkiem, że działałaś w afekcie. — Rzucił na odchodnym.

— Nooo mówiłam, że to geje! — Kate przysunęła sobie niedokończona porcję Uzumakiego i zabrała się do jedzenia.

— Oj zamknij się, chociaż na chwilę. — Głowa koleżanki opadła na stolik i dziewczyna westchnęła z bezsilności. Po chwili poczuła rękę bawiącą się jej włosami.

— Nie przejmuj się, ty jesteś ładniejsza od blondyna.

— Jeżeli to miało mnie pocieszyć, to pudło. — Ino strzepnęła dłoń Kate.

— Ja tylko stwierdzam fakty! — Oburzyła się jej towarzyszka.

— Daruj sobie. — Yamanaka wstała i ruszyła ku wyjściu. Za sobą słyszała kroki współlokatorki. Nie odwróciła się, wiedziała, że jeżeli to zrobi, tamta uśmiechnie się i zacznie stroić durne miny, a wtedy cała jej złość minie, a właśnie ta złość była w tej chwili Ino najbardziej potrzebna.


***


— Co za baba, takie powinno się likwidować zaraz po urodzeniu. — Sasuke stał pod swoim domem i gładził miecz, który nieodłącznie wisiał u jego boku. Naruto oparty o mur z rękami za głową uśmiechał się ironicznie.

— Mnie się wydała całkiem sympatyczna.

— Jasne, w końcu jesteś według niej śliczny, seksowny i w ogóle powinieneś zastąpić jej śniadanie. Wątpię, aby się obraziła.

— Zawsze mogę wrócić i zapytać. — Prowokujący uśmiech nie schodził z twarzy blondyna.

— A miał być taki piękny dzień. — Westchnął Uchiha i przymknął oczy. Po chwili spojrzał na kolegę spod byka. — I co tu jeszcze robisz? Idź się szczerzyć do słodkiej Kate.

— Serio? Mogę? Ale jak wrócę, to przygarniesz zbłąkaną owieczkę?

— Zapomnij.

— To jednak zostanę. — Naruto skrzywił się płaczliwie, jednak jego oczy nadal śmiały się z frustracji Sasuke. — Poza tym, podobno chodzimy ze sobą, więc może powinienem pomyśleć o wierności? — Mina zmieniła się z płaczliwiej na zaniepokojoną wizją wierności jednej osobie.

— Proszę bardzo, przeleć pół wioski, mnie to wisi. — Uchiha usiadł pod murem obok przyjaciela i ostentacyjnie patrzył w jeden punkt.

— No… to idę, może słodka Kate jeszcze nie opuściła baru, zaproszę ją na wycieczkę po lesie. Może tam gdzie byliśmy w nocy? — Zastanawiał się przez chwilę, a potem oderwał od muru i zrobił krok w przód. W tej samej chwili poczuł szarpnięcie za nogawkę spodni, odwrócił się i jego wzrok spotkał jarzące się na czerwono oczy.

— Zrób jeszcze kilka kroków, a osobiście postaram się, abyś do końca życia został prawiczkiem. — Głos Sasuke przypominał syk.

— Aaa, no to trzeba było tak od razu, chociaż wolę prośbę niż groźbę. — Naruto cofnął się i usiadł obok kolegi. — Mimo wszystko zapowiada się piękny dzień. — Westchnął wesoło zarzucając rękę na ramiona bruneta i przesuwając kciukiem po jego szyi. Uchiha mruknął coś cicho i rozluźnił mięśnie opierając głowę o jego ramię. Spojrzał w niebo zasłaniając ręką oczy przed promieniami słońca.

— Słonecznie, cicho i bez rozdartych bab? — Uchiha przeniósł wzrok na spokojną twarz Naruto.

— Zdecydowanie bez bab.

— Przy Wodospadzie Kruka? 

Naruto zatrzymał na moment kciuk, który nadal gładził skórę Uchihy i wstrzymał oddech.

— Przy wodospadzie. — Potwierdził w końcu spokojnie.

Strażnicy przy bramie spoglądali za dwoma sylwetkami znikającymi na drodze prowadzącej w kierunku lasu. Dwaj chłopcy, a właściwie mężczyźni, obaj przystojni, obaj z mroczną przeszłością, roztaczali wokół siebie aurę spokoju, zgody i przyjaźni.  

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    och jak fantastycznie, Sasuke ogórkiem został nazwany haha i dostrzec można zazdrość przy scenach jak Kate się dobierała do Naruto, smok strzegący wieży, w której jest uwięziony Sasuke bosko... odnoszę wrażenie że spotkają się przy tym wodospadzie niedługo Ino i Kate...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń